Stan posiadania Kościoła Katolickiego w Polsce

Św._Wojciech_autor_Zbigniew_Kotyłło

Ile dóbr materialnych potrzeba Kościołowi Katolickiemu do sprawowania funkcji religijnych i misji społecznej?

Pytanie retoryczne, prowokacyjne, czy też fundamentalne pytanie o to : na ile Kościół może być „wrażliwy” na motywacje ekonomiczne? na ile może być bezwzględnie, cynicznie i z premedytacją „korumpowany” materialnie przez „kreatorów” światowej oligarchii finansowej?( np. przez dotacje unijne do ha gruntów rolnych lub ile z własnych zasobów gruntowych wydzierżawia Kościół odpłatnie organizacjom gospodarczym- krajowym, a zwłaszcza zagranicznym ?)

PZ

 

Co Kościół ma

 

Kościół katolicki w Polsce jest wielkim posiadaczem, z pewnością największym właścicielem gruntów (nie licząc Skarbu Państwa). Dokładnie nie wiadomo, co Kościół ma, bo nie musi majątku ujawniać. Wiadomo, że ma coraz więcej. Właśnie, pod zarzutem oszustwa, aresztowano Marka P., który przysporzył Kościołowi wielu ziemskich dóbr.

Biskup Tadeusz Pieronek, sekretarz generalny episkopatu, już na początku lat 90. wezwał hierarchów do ujawnienia stanu posiadania. Był jednym z pierwszych, którzy domagali się pełnej przejrzystości finansów, tłumacząc, że Kościół nie ma powodu czegokolwiek ukrywać. „Trzeba zrozumieć – tłumaczył – że jeśli coś jest jawne, to jest lepsze niż wtedy, kiedy nie jest jawne”. Po 20-letniej walce biskup przyznaje, że lansowana przez niego polityka poniosła klęskę.

– Nie udało się, bo ludzie nie lubią ujawniać dochodów i chwalić się tym, co mają – mówi biskup Pieronek. – Transparentność jest ideałem, do którego trzeba dążyć w Kościele, i dopóki tego się nie zrobi, nie będzie spokoju. Trzeba szukać więc takich rozwiązań, które wszyscy zaakceptują.

Do tego czasu zdani jesteśmy na informacje, które Kościół sam przekaże. Są one bardzo skromne, bo wszystko, co dotyczy pieniędzy, majątków i zarobków, jest tajne. Gdy 10 lat temu zapytano o budżet polskiego Kościoła ks. Jana Droba, ekonoma Konferencji Episkopatu Polski, bezradnie rozłożył ręce i powiedział: „Kościół nie jest w stanie tego policzyć”.

Korzenie dzisiejszej materialnej potęgi Kościoła tkwią w przyjętej w maju 1989 r., tuż przed upadkiem PRL, ustawie o stosunku państwa do Kościoła katolickiego. To jeden z najdłużej przygotowywanych aktów prawnych w Polsce. Prace rozpoczęły się pod koniec 1980 r. Prof. Michał Pietrzak, specjalista prawa wyznaniowego, który brał w nich udział, mówi, że im władza była słabsza, tym łatwiej hierarchom było przypierać ją do muru i żądać zadośćuczynienia za mienie utracone w czasach stalinowskich. Zakończenie prac legislacyjnych nieprzypadkowo zbiegło się w czasie z obradami Okrągłego Stołu, ponownym zalegalizowaniem Solidarności i przygotowaniami do czerwcowych wyborów 1989 r. – Na doszlifowanie ustawy zabrakło nam ze trzech miesięcy – mówi Aleksander Merker, ówczesny dyrektor generalny Urzędu do spraw Wyznań. – Ale władza naciskała, by uchwalić ją szybko, bo chciała mieć argument w wyborach kontraktowych.

Prace nad projektem były niejawne i uczestniczyli w nich tylko przedstawiciele Kościoła i władz komunistycznych. Wszystkie zapisy dotyczące spraw majątkowych, zaproponowane przez hierarchię kościelną, zostały wprowadzone do ustawy wiosną 1989 r. A im bliżej wyborów, tym strona rządowa była bardziej uległa. – Ustępstwa wynikały z przesłanek politycznych, a nie prawnych – potwierdza dziś dr Paweł Borecki z Katedry Prawa Wyznaniowego UW.

Ustawa, uchwalona ostatecznie przez Sejm PRL 17 maja 1989 r., była przełomowa jak na warunki socjalizmu typu radzieckiego. Gwarantowała zwrot zagrabionych majątków, dawała prawo handlu ziemią i budynkami, przyznawała ulgi podatkowe i celne, a także gwarantowała duchowieństwu ubezpieczenie społeczne, finansowane ze Skarbu Państwa. Kościół uzyskał prawo do zakładania własnych stacji radiowych i telewizyjnych, prawo do posiadania organizacji Caritas; państwo zostało zobowiązane do finansowania uczelni katolickich i dotowania rozmaitych instytucji katolickich.

Kluczowa okazała się formuła tzw. postępowania regulacyjnego. Oznaczała ona, że jeśli chodzi o zagrabiony w latach 50. majątek, sprawiedliwość przywracać będzie nie niezawisły sąd, lecz specjalnie powołana Komisja Majątkowa. Wymyślił to Aleksander Merker, bo – jak tłumaczy – powierzenie skomplikowanych spraw majątkowych setkom sędziów powiatowych uniemożliwiłoby ich szybkie załatwienie. – Chodziło o to, by kierować się zdrowym rozsądkiem, a nie literą prawa – mówi.

Przedwojenne zyski

W przededniu II wojny światowej Kościół był ekonomiczną potęgą. To zresztą paradoks, że wiemy więcej o nieruchomościach i finansach Kościoła katolickiego w II Rzeczpospolitej niż obecnie. Wiemy, ile miał ziemi, ile szkół, internatów, sierocińców, przedszkoli i szpitali. Jawny był wówczas nakład prasy katolickiej z podziałem na dzienniki, czasopisma diecezjalne i Akcji Katolickiej. (Dotacja roczna na utrzymanie duchowieństwa i wydatków religijnych wynosiła w 1939 r. 20 mln zł).

W ciągu 21 lat istnienia II Rzeczpospolitej Kościół zwiększył dwukrotnie swój stan posiadania z 218 tys. ha w 1919 r. do 400 tys. ha w 1939 r. Tuż przed wojną co dziesiąty hektar ziemi uprawnej w kraju należał właśnie do Kościoła. Domagał się on kolejnych 404 tys. ha jako rekompensaty majątku skonfiskowanego przez zaborców. Przed wojną uznawano te roszczenia za umiarkowane; z rachunków biskupów wynikało bowiem, że tylko w zaborze pruskim stracili oni 785 tys. ha.

Starania hierarchów często kończyły się sukcesem. Jedną z ostatnich przedwojennych zdobyczy było 12 tys. ha ziem pounickich wraz z kościołami i kaplicami, które po długich pertraktacjach przypadły katolikom w 1938 r. jako rekompensata za majątek przejęty przez Rosjan w XIX w. (Po stłumieniu w 1864 r. powstania styczniowego hierarchowie oszacowali skonfiskowany majątek na ok. 400 mln rubli w złocie).

Niektóre ówczesne roszczenia sięgały nawet czasów Jana Kazimierza. Na przykład zakon warszawskich wizytek aż do wybuchu wojny walczył o zwrot 13 ha przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, udowadniając, że działki te zgromadzenie otrzymało od króla w 1668 r.

Jedynym realnym zagrożeniem dla ziemskiej potęgi Kościoła była groźba zapowiadanej przez ówczesne państwo reformy rolnej. Podpisany w 1925 r. konkordat przewidywał nawet, że rząd wykupi część majątków kościelnych na cele reformy, ale przez kolejne 14 lat zapis ten pozostawał martwy. Hierarchom udało się obronić swoje włości, a reformę prowadzono kosztem gruntów mniejszości religijnych, głównie prawosławnych.

Powojenne straty

Po II wojnie światowej Kościół utracił ponad połowę posiadanej ziemi i zabudowań. Stało się to z powodu zmiany granic Polski. Gros majątków duchownych znajdowało się za Bugiem, na Kresach Rzeczpospolitej, a więc na ziemiach po 1945 r. przejętych przez Związek Radziecki.

Z archiwalnych dokumentów Ministerstwa Rolnictwa i Reformy Rolnej z 1945 r. wynika, że w granicach Polski Ludowej pozostało ok. 7 tys. katolickich gospodarstw o łącznej powierzchni ok. 170 tys. ha. Przez pierwsze powojenne lata ten majątek był bezpieczny. Nawet reforma rolna PKWN z 1944 r., która pożarła dobra polskich magnatów, nie dotknęła gospodarstw duchowieństwa. Utracili oni wtedy jedynie lasy, które znacjonalizowano.

Prawdziwe represje spadły na Kościół pod koniec lat 40. W 1948 r. państwo przejęło zakonne szpitale (nie odbierając jednak zakonom prawa ich własności), dwa lata później prowadzone przez Caritas domy dziecka, żłobki, przedszkola i przytułki. W 1950 r. Sejm przyjął ustawę o przejęciu przez państwo dóbr martwej ręki (określenie to ma swoje źródło w zwyczaju przekazywania gruntów Kościołom w zapisach testamentowych, czemu zwykle towarzyszył zakaz sprzedaży ziemi – grunty więc były niejako martwe w obrocie).

Nacjonalizacji miały podlegać gospodarstwa proboszczów, ale mogli oni zachować po 50 ha. W województwach poznańskim, pomorskim oraz śląskim władza była bardziej liberalna i wyznaczyła ten limit na 100 ha.

Kościół nigdy nie przedstawił wiarygodnego bilansu swoich ówczesnych strat. W katolickich publikacjach podawana jest nawet liczba 155 tys. ha, ale z zachowanych dokumentów wynika, że państwo przejęło 89 tys. ha. Nie jest więc prawdą, że w czasach stalinowskich duchowni stracili całą ziemię. W ich rękach pozostawać musiało co najmniej 38 tys. ha, skoro za taki obszar jeszcze w 1965 r. płacili podatki gruntowe. Wiadomo też, że część gruntów zdążyli sprzedać albo przepisać na prywatne osoby. To był dość skuteczny sposób ukrywania majątków w czasach represji.

Komuniści tłumaczyli, że zabierają ziemię, by stworzyć Fundusz Kościelny. Zyski z przejętych gruntów miały być przeznaczone m.in. na pomoc lekarską dla księży i odbudowę kościołów. W praktyce pomoc ta trafiała tylko do niektórych duchownych – tych z Kół Księży w Zrzeszeniu Katolików Caritas, którzy byli lojalni wobec PRL.

Gierkowa szczodrość

Choć trudno w to dziś uwierzyć, ale już od 1970 r. Kościół zaczął odtwarzać i pomnażać majątek. Gdy tylko Edward Gierek został I sekretarzem PZPR, ofiarował katolikom nieruchomości, które Kościół użytkował na Ziemiach Odzyskanych. W ten sposób stał się on właścicielem 4800 świątyń, 1500 innych budynków i 900 ha gruntów rolnych, które przed wojną w większości należały do ewangelików. Nie wyceniono wartości tej darowizny. Dwa lata później rząd przekazał na własność dodatkowe 662 obiekty (kościoły, klasztory, plebanie, budynki parafialne i cmentarze).

Za Gierka zliberalizowane zostały przepisy dotyczące budowy nowych świątyń; wcześniej wszystkie zezwolenia były dość ściśle reglamentowane. Prawda, że władza obrzydzała takie inicjatywy na wszelkie sposoby – nie pozwalała kupować gruntów pod budowę, nie przydzielała materiałów budowlanych i rozbierała wzniesione bez zezwolenia budynki. Tym niemniej polityka liberalizacji doprowadziła do tego, że w pierwszej pięciolatce lat 70. wybudowano 538 świątyń, czyli więcej niż przez ćwierć wieku od zakończenia wojny. Rekord ten został pobity w latach 1982-85, gdy państwo wydało pozwolenia na zbudowanie 1376 kościołów.

Według prof. Michała Pietrzaka, znaczne dochody – oprócz składek wiernych – przynosiły w PRL wpływy z opłaty cmentarnej. Kościół pozostawał wciąż w tej dziedzinie monopolistą, mając w swej gestii trzy czwarte wszystkich cmentarzy w Polsce (w 1970 r. zarządzał 6531 cmentarzami).

Od 1974 r. komuniści zezwolili parafiom i zakonom na prowadzenie działalności gospodarczej „w celach religijnych”. Działalność ta była ściśle kontrolowana przez państwo, ale po uzyskaniu pozwolenia można było prowadzić wydawnictwo, zakład poligraficzny, produkować dewocjonalia, a nawet zakładać hotele. Wyznaniowe osoby prawne zaczęto traktować jako organizacje non profit, płacące podatki jedynie od prowadzonej działalności gospodarczej. Podatki przestały być formą represjonowania Kościoła.

Uznanie win, przyznanie fal

1989 r. w publicystyce katolickiej przedstawiany jest jako moment uznania win przez państwo. Ustawa o stosunku państwa do Kościoła katolickiego z maja 1989 r. określana jest jako deklaracja woli naprawienia krzywd.

W ramach naprawy krzywd państwo zwróciło Kościołowi około 200 zakładów charytatywnych i opiekuńczych należących do Caritasu i rozpoczęło oddawanie zagrabionych w latach 50. majątków.

Gestem dobrej woli był zapis, że wszystko, co w 1989 r. pozostawało we władaniu Kościoła, przechodzi na jego własność. Dzięki temu katolicy przejęli 100 cerkwi prawosławnych, zajętych w 1945 r., zanim jeszcze upomnieli się o nie prawosławni. W ten sam sposób przeszły na własność katolików zbory protestanckie na Warmii i Mazurach, przejęte w latach 70.

Trudno nazwać rekompensatą uprawnienia do zakładania rozgłośni radiowych i telewizyjnych, kiedy jeszcze takiego prawa nie miały ani inne Kościoły, ani komercyjni nadawcy. Już w listopadzie 1991 r. diecezje dostały pozwolenie na prowadzenie 11 rozgłośni radiowych, a trzy lata później było ich 104. W 1997 r. Kościół otrzymał pierwszą koncesję na prowadzenie telewizji Niepokalanów. Korzysta przy tym ze statusu nadawcy społecznego, czyli jest zwolniony z opłat koncesyjnych. Samo Radio Maryja zaoszczędziło na tym około 7 mln zł.

Dziś Polskę oplata najgęstsza sieć rozgłośni katolickich w Europie. Działa 38 rozgłośni diecezjalnych, ogólnopolskie Radio Maryja nadaje ze 117 nadajników, a Porozumienie Programowe Radia Plus jest słyszalne w 9 miastach. (Dla porównania: radio Tok FM uzyskało koncesję tylko na 10 nadajników i nadaje swój program w 10 miastach). Oprócz tego nadają zakonne stacje: franciszkański Niepokalanów i paulińska Jasna Góra. Ile to warte? Samą sieć Radia Maryja specjaliści wyceniają na 240 mln zł.

Jedyną ogólnopolską telewizją katolicką jest Trwam, należąca do fundacji Lux Veritatis. Próby przekształcenia Telewizji Niepokalanów w ogólnopolski kanał, mimo wsparcia finansowego takich państwowych molochów jak KGHM, Orlen czy PSE, zakończyły się finansową katastrofą.

Zastrzyk rekompensacyjny

Znaczny zastrzyk finansowy wzmocnił Kościół w 1991 r. wraz z nowelizacją ustawy o stosunku państwa do Kościoła. Dopisano do niej art. 70a, co rozszerzyło możliwość rewindykacji dóbr martwej ręki na ziemiach zachodnich i północnych przez parafie katolickie, chociaż przecież w latach 50. nie można było im nic odebrać, ponieważ tego majątku nie posiadały. Tłumaczono więc, że jest to rekompensata za nieruchomości na terenach wcielonych do Związku Radzieckiego.

Ponadto ustawa zobowiązywała Agencję Własności Rolnej Skarbu Państwa do przekazania Kościołowi gruntów rolnych. Każdy dom zakonny otrzymał 5 ha gruntów, parafie po 15 ha, diecezje i seminaria po 50 ha. Żeby stać się właścicielem, wystarczyło tylko zgłosić się do wojewody. W ten sposób w ręce Kościoła trafiło kolejne kilkadziesiąt tysięcy hektarów. W samej tylko diecezji szczecińsko-kamieńskiej parafiom przypadło ponad 4 tys. ha gruntów. Według Czesława Janika ze stowarzyszenia Neutrum, w wyniku realizacji tego zapisu państwo oddało 37 tys. ha gruntów z Państwowego Funduszu Ziemi i Agencji Skarbu Państwa.

Przepisy były dość mętne, co proboszczowie skrzętnie wykorzystywali. Na przykład na Dolnym Śląsku niektóre parafie dorabiały sobie na obrocie ziemią, wielokrotnie występując o przyznanie im ustawowych 15 ha. Gdy je otrzymywały, sprzedawały i ponownie upominały się o swoje.

Na inny koncept wpadła kuria diecezjalna w Elblągu, która z seminarium, Caritasem i 50 parafiami utworzyła konsorcjum do wspólnego przejęcia 645-hektarowego PGR Fiszewo. Ten swoisty holding stał się właścicielem całego PGR wraz z budynkami, za które dopłacił około 1 mln zł. To samo konsorcjum otrzymało 213-hektarowy PGR Rejsyty. W województwie elbląskim z tytułu art. 70a Kościół otrzymał ponad 2 tys. ha gruntów.

Początek lat 90. to czas finansowego uprzywilejowania Kościoła katolickiego. Jednym z przykładów kapitulacji państwa w tej dziedzinie jest historia wsparcia dla KUL. Gdy w czerwcu 1991 r. Sejm przyjął ustawę o finansowaniu tej uczelni z budżetu państwa, decyzję uzasadniano tym, że PRL pozbawił szkołę źródeł dochodu, odbierając 7 tys. ha gruntów Fundacji Potulickich. Następnie zwrócono KUL cały majątek Fundacji Potulickich, dodając jeszcze tysiąc hektarów ekstra, by – jak tłumaczono – nie dzielić dawnego PGR.

Komisyjna maszynka

Największe jednak kontrowersje wywoływała działalność Komisji Majątkowej, która przez ostatnie 20 lat zwracała Kościołowi zagrabione przez PRL majątki.

Niedawne aresztowanie Marka P., byłego oficera SB, reprezentującego interesy wielu zakonów i parafii, pokazuje, że członkowie Komisji mogli być korumpowani. Był on kluczową osobą, prowadzącą w imieniu Kościoła rewindykację ziemi. Dzięki niemu majątki odzyskali m.in. krakowscy cystersi, elżbietanki z Poznania i Towarzystwo św. Brata Alberta. P. okazał się tak skuteczny w swoich działaniach, że polecano jego usługi kolejnym zgromadzeniom, towarzystwom i klasztorom.

Działając w pokoiku przy ulicy Domaniewskiej w Warszawie, Komisja Majątkowa decydowała o losie nieruchomości wartych miliardy złotych. Do kwietnia 2010 r. przekazała Kościołowi 60 tys. ha gruntów i przyznała 107 mln zł odszkodowań; oddała 490 nieruchomości, w tym: 9 przeszkoli, 8 szkół podstawowych, 18 ponadpodstawowych, 8 domów dziecka, 10 domów pomocy społecznej, 19 szpitali, 15 przychodni zdrowia, 3 muzea, 2 teatry, 2 biblioteki, budynek izby skarbowej, archiwum, prokuratury, sądu rejonowego, operetki, dworzec PKS i browar.

Przez lata Komisja pracowała jak maszynka. Z czasem zrezygnowano z takich zajmujących czas procedur jak przesłuchanie świadków, biegłych, dokonanie oględzin czy uczestnictwo w ekspertyzach. Samorządy często dowiadywały się z gazet, że grunt, którym zarządzały, trafił do klasztoru X lub kościoła Y.

Przez pierwsze 10 lat Komisja orzekała zwrot hektar za hektar, ale w 2001 r. Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu ustaliła bardziej korzystny dla Kościoła przelicznik. Teraz wycenia się wartość utraconego gruntu i oddaje się parafiom i zakonom ziemię o podobnej wartości. To bardzo korzystny przelicznik, bo ziemie zabrane przed półwiekiem często włączono w granice miast i ich cena wzrosła wielokrotnie.

Już kilka lat temu III RP oddała z nawiązką Kościołowi to, co zrabowała mu PRL – uważa Czesław Janik, prezes stowarzyszenia Neutrum, który obliczył, że oddano tej ziemi 97 tys. ha (60 tys. ha przez Komisję Majątkową i 37 tys. ha przez wojewodów z tytułu artykułu 70a). – Kościół jest jedynym podmiotem, wobec którego przeprowadzono w Polsce reprywatyzację –mówi dr Borecki. – Nikogo innego w ten sposób państwo nie potraktowało.

Generalnie jednak nie sposób dziś ustalić, ile ziemi posiada Kościół katolicki, bo oprócz państwa obdarowywały go samorządy. Nigdy nie ujawnili tego hierarchowie katoliccy, a wszystkie instytucje państwowe zasłaniają się albo tajemnicą, albo brakiem danych. Główny Urząd Statystyczny twierdzi, że nie może ze swoich zasobów wydzielić gospodarstw parafii, gdyż traktowane są one jak wszystkie inne gospodarstwa rolników indywidualnych. Ministerstwo Rolnictwa, które posiada listę wszystkich beneficjentów korzystających z dopłat unijnych, nie jest w stanie zsumować areału dóbr kościelnych. Dlaczego? Bo we wnioskach o dopłaty proboszczowie, zamiast nazw parafii, wpisują nazwiska własne lub osób przez siebie upoważnionych. By dowiedzieć się, jakie dopłaty dostają, trzeba by najpierw poznać nazwiska 10 tys. proboszczów (lub ich pełnomocników), wyszukać ich na liście beneficjentów i zsumować dochody.

Według ostrożnych szacunków Czesława Janika, katolickie osoby prawne posiadają obecnie co najmniej 160 tys. ha gruntów w Polsce. Nawet najniższe unijne dopłaty zapewniają z tego tytułu wpływy około 80 mln zł rocznie. Dlaczego to tak pilnie strzeżona tajemnica? – W Polsce idea taniego Kościoła jest wciąż żywa i ciągle pada na podatny grunt – tłumaczy dr Paweł Borecki. – Hierarchowie boją się antyklerykalizmu wyrosłego na podłożu finansowym.

Imperium z datków i wydatków

Według Konferencji Episkopatu Polski, 36,6 mln obywateli to katolicy. Należą oni do 10 114 parafii, w których pracuje 28 546 księży (oprócz nich jest 23 304 siostry zakonne i 1522 braci zakonnych). W Polsce jest 133 biskupów i 14 418 katechetów.

Kościół dzieli się na 45 jednostek terytorialnych (metropolie, diecezje obrządków łacińskiego i bizantyńskiego, ordynariat polowy). Na jedną parafię przypada statystycznie 2,62 księdza, a na jednego księdza 1283 katolików.

Kościół katolicki prowadzi 1240 przedszkoli i szkół podstawowych, w których uczy się 133 tys. uczniów. Ma 417 szkół średnich (83 tys. uczniów) oraz 69 szkół wyższych i uniwersytetów (ponad 100 tys. studentów). Do Kościoła należą ponadto: 33 szpitale, 244 ambulatoria, 267 domów starców i opieki, 538 sierocińców, 1820 poradni rodzinnych, 1462 wychowawcze ośrodki specjalne oraz 287 innych instytucji charytatywnych lub wychowawczych.

W Polsce jest 17 533 świątynie katolickie, a każdego roku budowanych jest tysiąc nowych. Koszt budowy jednego kościoła to około 15 mln zł i odpowiada wydatkom na budowę 30 domów jednorodzinnych. Na pytanie, z czego utrzymuje się to imperium, hierarchowie często odpowiadają, że z datków wiernych. Ale nie do końca jest to prawda.

Parafie, które muszą się samofinansować, odprowadzają daninę na utrzymanie diecezji. Oprócz parafii specjalny podatek na rzecz kurii diecezjalnej płacą wszyscy księża. Do tego dochodzą dotacje państwowe na ochronę zabytków i zyski z diecezjalnych wydawnictw lub rozgłośni.

W Gdańsku proboszczowie muszą odprowadzać na rzecz kurii część zysków z dzierżawy anten telefonii komórkowej na wieżach kościelnych. W Warszawie natomiast urzędnicy archidiecezji zarabiają na wynajmie biurowców, a sztandarowym przykładem jest wybudowany za 24 mln dol. Roma Office Center, wyświęcony 10 lat temu przez prymasa Glempa. Stojący przy ul. Nowogrodzkiej budynek o powierzchni prawie 12 tys. m kw. został wzniesiony na działce, którą archidiecezja otrzymała od miasta. Oprócz biur znajdują się tam sklepy, restauracje i punkty usługowe.

Dr Borecki twierdzi, że dochody z dzierżawy nieruchomości stanowią coraz większe źródło wpływów Kościoła, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie z niedzielnych mszy ubywa wiernych.

Jednak od lat największego wsparcia udziela katolikom budżet państwa. Według byłego senatora SLD Ryszarda Jarzembowskiego, każdego roku państwo na cele związane z działalnością Kościoła katolickiego wydaje co najmniej 5 mld zł. (Według prof. Pietrzaka, koszty te wynoszą 1 mld zł). W tej kwocie mieszczą się zwolnienia celne, ulgi, dopłaty do uczelni, utrzymywanie wykładowców w seminariach oraz wypłaty dla 14 tys. katechetów. Do tego dochodzą pensje 131 kapelanów wojskowych, 19 policyjnych, 16 ze straży pożarnej, 10 ze straży granicznej i 3 z BOR. Najwięcej kapelanów pracuje w szpitalach. Ilu? Tego resort zdrowia nie wie. Prawdopodobnie jeden kapelan przypada na każdy z 1400 szpitali.

W 2006 r. Ministerstwo Finansów poinformowało, że na bezpośrednie finansowanie kościołów zaplanowało w budżecie państwa 272 mln zł. Najważniejsze wydatki państwa to Fundusz Kościelny, z którego opłacane są głównie ubezpieczenia społeczne księży i zakonnic. W roku ubiegłym kosztowało to podatników 95 mln zł.

Sześć lat temu senatorowie SLD podjęli nieśmiałe próby zlikwidowania Funduszu Kościelnego. Podczas konferencji w Senacie eksperci zwracali uwagę na paradoks jego dalszego funkcjonowania. Bo jeśli fundusz powstał w latach 50. i był finansowany z odebranych Kościołowi majątków, to z chwilą ich zwrócenia państwo powinno również zlikwidować fundusz.

Odzyskać Odzyskane

W Komisji Majątkowej do rozstrzygnięcia pozostało około 150 spraw spośród 3063 złożonych wniosków. Chodzi przeważnie o grunty na Ziemiach Odzyskanych, które należały kiedyś do III Rzeszy. Już na początku lat 90. kilkadziesiąt parafii tam usytuowanych domagało się zwrotu ziemi, która należała przed wojną do niemieckich proboszczów. Wojewodowie jednak konsekwentnie odrzucali te roszczenia, tłumacząc, że na podstawie niemieckich zapisów nie można wywodzić dla siebie prawa własności, bo polskie osoby prawne nie są następcami osób niemieckich.

Jednym z większych sukcesów Kościoła była kapitulacja państwa w tej sprawie. W marcu 2006 r. wicepremier Ludwik Dorn i biskup Stanisław Wielgus podpisali porozumienie, na mocy którego rząd przyznał Kościołowi prawo do przejęcia poniemieckich majątków. To porozumienie otwiera drogę kilkudziesięciu parafiom i zgromadzeniom, które przed laty złożyły w Komisji Majątkowej wnioski w takich sprawach.

Kościół zabiega jednak, by tę sprawę załatwić kompleksowo i uznać, że polski Kościół katolicki jest następcą prawnym Kościoła katolickiego III Rzeszy na terenach Ziem Odzyskanych. Biskupom zasiadającym w Komisji Wspólnej rządu i episkopatu nie udało się jeszcze tego pomysłu przeforsować. – Strona kościelna uważała, że Kościół nie jest ani polski, ani niemiecki, tylko powszechny i ponadnarodowy – mówi mecenas Krzysztof Wąsowski, który przez wiele lat reprezentował katolików w Komisji Majątkowej i też forsował rozwiązanie kompleksowe.

W każdym razie parafialne gospodarstwa na Ziemiach Odzyskanych to już ostatnie majątki, o jakie upomni się wkrótce Kościół. Niemieccy katolicy w Prusach i na Pomorzu byli przed wojną biedni i w mniejszości, a to znaczy, że majątków do przejęcia jest relatywnie niewiele.

Królestwo z tego świata

Po aresztowaniu pełnomocnika zakonów Marka P. pojawiły się przypuszczenia, że może teraz dojść do operacji przeciwnej: odzyskiwania majątku przez państwo od Kościoła, a samorządy wystąpią o odszkodowania. Ale Kościół nie musi niczego się obawiać. Nawet jeśli okaże się, że decyzje podejmowali skorumpowani urzędnicy na podstawie fałszywych wycen gruntów, nie ma możliwości odebrania mu ziemi. Taką gwarancję Kościół otrzymał w ustawie z 1989 r., zawierającej paragraf o ostateczności orzeczeń Komisji Majątkowej.

Zasadę tę kwestionuje wniosek SLD, oczekujący od dwóch lat na rozpatrzenie w Trybunale Konstytucyjnym. Jeśli Trybunał przyzna lewicy rację, to nie zmieni reguły, że prawo nie działa wstecz. A ewentualne odszkodowania samorządom, poszkodowanym przez Marka P., wypłaci Skarb Państwa. Polski Kościół pozostanie potężnym królestwem całkiem z tego świata.

Cezary Łazarewicz

współpraca Karina Osiecka, Natalia Bugalska

„Polityka” – 2010-10-02, http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1509032,1,przeswietlamy-majatek-kosciola.read

Państwo w państwie

Kościoły i kaplice 17 533

Grunty ok. 160 tys. ha  (od 1989 r. Kościół zwiększył swój stan posiadania o ok. 120 tys. ha)  ( podkreślenie własne-PZ)

Przedszkola i szkoły podstawowe 1240

Szkoły średnie 417

Szkoły wyższe i uniwersytety 69

Szpitale 33

Ambulatoria 244

Domy opieki 267

Sierocińce 538

20341Jeśli z powyższego wykazu uznamy, że każda z instytucji istnieje odzielnie ( co jest uproszczeniem, gdyż część ambulatoriów zlokalizowana jest zapewne na terenie szpitali, domów opieki lub szkoły wyższej) , to wynika z tego, że na jeden obiekt przypada ok. 7,87 ha gruntu. ( 160 tys. ha :  20341 obiektów;  zestawienie własne- PZ)

Katolickie oficyny wydawnicze 120

Gazety i czasopisma 300 tytułów

Rozgłośnie radiowe 50
w tym: 1 ogólnopolskie radio Maryja
38
rozgłośni diecezjalnych
9 rozgłośni Radia Plus
2
zakonne stacje radiowe w Niepokalanowie i Jasnej Górze

1 ogólnopolska telewizja Trwam

 

Kościół w liczbach

Księża 28 546

Zakonnice 23 304

Biskupi 133

Księża katecheci 14 418

Parafie 10 114

 

za: http://niniwa22.cba.pl/co_kosciol_ma.htm

źródło: http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1509302,1,kosciol-w-liczbach.read

 

Unikalny raport o majątku kościelnym

2013-05-28 12:06

Marcin Przeciszewski / Warszawa / KAI

 

31 procent dóbr zabranych Kościołowi na terenach obecnej Rzeczpospolitej pozostaje w rękach państwa – ukazuje raport przygotowany przez ks. prof. Dariusza Walencika na zlecenie Komisji Konkordatowych Rządu i Episkopatu. Dokument wykazuje też, że od 63 lat polskie państwo nie stosuje się do uchwalonego przez siebie ustawodawstwa, które nakazuje przekazywanie na cele kościelne dochodów z zagarniętych dóbr. Opracowanie nosi tytuł: „Regulacje prawne – nacjonalizacja – rewindykacja. Nieruchomości Kościoła katolickiego w Polsce w latach 1918 – 2012”. Ponad 480 stron liczy unikalny raport autorstwa ks. prof. Dariusza Walencika. Ukazuje dokładny stan posiadania Kościoła w Polsce od 1918 r. wraz ze wszystkimi późniejszymi zmianami. Z lektury dokumentu dowiadujemy się precyzyjnie ile Kościół posiadał w II Rzeczpospolitej, jaka była dokładnie skala komunistycznego zaboru oraz ile Kościołowi zwrócono na skutek częściowej rewindykacji dóbr po 1989 r. A wreszcie, ile polskie państwo wciąż jest winne Kościołowi, co powinno stanowić podstawę do ustalenia ostatecznej wysokości odpisu podatkowego. Badacz szczegółowo analizuje także sposób funkcjonowania Funduszu Kościelnego. Dowodzi, że Fundusz, którego celem miało być wspieranie kościelnej działalności, w praktyce przez 39 lat przeznaczał gros swych środków na walkę z Kościołem. Ta pierwszy w historii całościowy raport dotyczący kościelnego mienia ma charakter przełomowy, gdyż dotąd skalę zaboru mienia kościelnego można było tylko szacować z możliwością błędu, a teraz została precyzyjnie wyliczona w oparciu o najbardziej wiarygodne źródła.

Raport opiera się na źródłach pochodzących z kilkunastu archiwów kościelnych i państwowych, danych zgromadzonych przez pracowników Departamentu Wyznań Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, a ponadto wzbogacony został o wyniki badań autora podczas wcześniejszej, ośmioletniej pracy naukowej nad tym tematem.

Geneza raportu

Pomysł opracowania raportu powstał na pierwszym spotkaniu Zespołów Roboczych Komisji Konkordatowych ds. Finansów, jakie odbyło się 3 kwietnia 2012 r. Celem rozpoczynających się wówczas rozmów Kościoła z rządem było zastąpienie utworzonego w 1950 r. na mocy ustawy o dobrach martwej ręki Funduszu Kościelnego – nowoczesnym i stosowanym w innych krajach europejskich rozwiązaniem w formie dobrowolnego odpisu podatkowego. A do tego, by określić właściwy poziom odpisu podatkowego mającego zastąpić Fundusz Kościelny, niezbędne było dokonanie precyzyjnych wyliczeń, jakie faktycznie sumy państwo winno do funduszu przekazywać. Przyjęto postulat, aby likwidację Funduszu Kościelnego poprzedzić szczegółowym raportem co do jego działalności oraz dóbr kościelnych pozostających wciąż w rękach państwa. Jego opracowanie powierzono ks. prof. Dariuszowi Walencikowi z Uniwersytetu Opolskiego, najlepszemu w Polsce specjaliście w zakresie dóbr majątkowych Kościoła.

Warto wyjaśnić, że na mocy ustawy o dobrach martwej ręki z 1950 r., Fundusz Kościelny powinny tworzyć wszystkie dochody uzyskiwane przez nowego właściciela, czyli państwo, z zabranych wówczas Kościołowi dóbr ziemskich. Problem polegał na tym, że państwo nigdy – ani przed 1989 r., ani później – nie respektowało zapisów ustawy w tym zakresie. Nigdy więc nie oszacowano ilości zabranych Kościołowi dóbr, ani dochodów z nich płynących. Fundusz Kościelny zasilany był znacznie niższymi środkami od przewidzianych, które uzyskiwał bezpośrednio z budżetu. O ich wysokości decydował wyłącznie aktualny układ polityczny. Ustawowego obowiązku przeznaczania na cele kościelne dochodów z zabranych im majątków, nie respektowały także demokratyczne rządy po 1989 r. W wolnej Polsce państwo nie zadało sobie trudu, aby wyliczyć ile Kościoły winny otrzymywać z Funduszu Kościelnego, mimo świadomości, że obecna sytuacja jest niesprawiedliwa. Znana jest wypowiedź min. Marka Pernala, dyrektora Biura ds. Wyznań Urzędu Rady Ministrów z 13 grudnia 1994 r., w której przyznał, że państwo nie wypełnia swoich zobowiązań w tym zakresie. Na podstawie materiałów archiwalnych Ministerstwa Rolnictwa i byłego Urzędu do Spraw Wyznań oszacował, że tylko na podstawie ustawy o dobrach martwej ręki państwo przejęło od kościołów i związków wyznaniowych nieruchomości i majątki ziemskie o łącznym obszarze ok. 134 tys. ha, w tym od Kościoła katolickiego ok. 120 tys. ha. Biorąc za podstawę przeciętny dochód z hektara w gospodarstwie uspołecznionym, wyliczył, że dochód państwa z przejętych nieruchomości Kościoła katolickiego w 1994 r. wynosił co najmniej 457 mld zł, a na rzecz Funduszu Kościelnego przekazano 110 mld (stare złote). Wyjaśnił, że „ten szacunek jest najniższym z możliwych, ponieważ przyjęta została najniższa spośród występujących w dostępnych i publikowanych źródłach kategoria dochodu”.

Mimo takiej deklaracji ministra odpowiedzialnego za relacje państwa z Kościołami i innymi związkami wyznaniowymi, nic w tej sprawie przez kolejne lata nie zrobiono. Do tematu powrócono dopiero w trakcie rozmów na forum Komisji Konkordatowych w ubiegłym roku, poświęconych likwidacji Funduszu Kościelnego i zastąpienia go dobrowolnym odpisem podatkowym. Niezbędne okazało się opracowanie raportu, odpowiadającego na pytanie: ile Kościół stracił, ile odzyskał oraz co pozostaje w rękach państwa. Mając takie dane można dopiero wyliczyć, ile powinien wynosić w rzeczywistości budżet Funduszu Kościelnego – w zgodzie z art. 8 ustawy o dobrach martwej ręki.

Ile zabrano Kościołowi?

W świetle precyzyjnych wyliczeń ks. prof. Walencika obszar nieruchomości, jakie posiadał Kościół katolicki w Polsce przed 1939 r. (w dwóch swych obrządkach rzymsko- i greckokatolickim) wynosił 377 tys. 885, 4 ha. Po utracie ziem wschodnich Rzeczpospolitej na skutek ich okupacji przez Armię Czerwoną w 1939 r. oraz decyzji o zmianie granic podjętej przez mocarstwa w 1945 r., Kościołowi pozostało 168 tys. 963, 9 ha. Chodzi tu o tzw. ziemie dawne, czyli te, które i przed o po wojnie należały do Polski.

Wynika stąd, że na skutek przejęcia poważnej części terenów państwa polskiego przez Związek Radziecki, osoby prawne Kościoła katolickiego utraciły bezpowrotnie 208 tys. 921,5 ha, czyli ponad połowę swego stanu posiadania.

Na poniemieckich ziemiach zachodnich i północnych (tzw. ziemie odzyskane), gdy weszły one w skład państwa polskiego, Kościołowi katolickiemu (i innym związkom wyznaniowym) pozwolono na objęcie części nieruchomości po Kościołach niemieckich. Dekret z 8 marca 1946 r. przyznawał znajdujące się tam mienie należące do niemieckich instytucji publicznych, uznawanym przez PRL osobom prawnym prawa publicznego. W ten sposób traktowany był w pierwszym okresie i Kościół. W świetle spisów z lat 1948/49 obszar nieruchomości będących w użytkowaniu kościelnych osób prawnych na tych terenach wynosił 33 tys. 334 ha.

Bezpośrednio po wojnie, na terenie Polski w jej nowych granicach Kościół katolicki władał 202 tys. 297, 9 ha nieruchomości ziemskich. Polskie władze komunistyczne nie przystąpiły od razu do ich konfiskaty. Dekret promoskiewskiego, agenturalnego Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego o reformie rolnej z 6 września 1944 r. stwierdzał, że o położeniu prawnym nieruchomości należących do Kościoła ma zadecydować Sejm Ustawodawczy. PKWN ograniczył się do przejęcia lasów stanowiących własność instytucji kościelnych. Zagarnięte zostały działki leśne o powierzchni powyżej 25 ha, włącznie z nieruchomościami tam się znajdującymi.

Generalny atak na Kościół nastąpił wraz z końcem lat czterdziestych XX w. Wówczas podjęta została decyzja o pozbawieniu go materialnych podstaw działania. Pierwszym krokiem była likwidacja dzieł charytatywnych Kościoła. Na podstawie ustawy z 28 października 1948 r. o zakładach społecznych służby zdrowia upaństwowiono wszystkie kościelne szpitale. 23 stycznia 1950 r. poddano pod przymusowy państwowy zarząd cały majątek znajdujący się we władaniu kościelnej Caritas i jej ogniw. 8 stycznia 1951 r. weszła w życie ustawa o przejęciu aptek na własność państwa – w tym licznych prowadzonych przez zakony.

20 marca 1950 r. komunistyczny Sejm przyjął ustawę „o przejęciu przez państwo dóbr martwej ręki, poręczeniu proboszczom gospodarstw rolnych i utworzeniu Funduszu Kościelnego”. Stanowiła ona, że upaństwowieniu bez odszkodowania podlegać będą nieruchomości ziemskie Kościoła i innych związków wyznaniowych, leżące poza granicami miast. Jako nieruchomość ziemska traktowana był cała ziemia wraz z budynkami gospodarczymi oraz mieszkalnymi służby rolnej.

Nie podlegały upaństwowieniu, w świetle ustawy, te nieruchomości ziemskie, które były przeznaczone na cele kultowe. Słowem te, na których znajdowały się obiekty kultu religijnego, siedziby władz związków wyznaniowych, cmentarze, kaplice, kościoły i domy zakonne. Ponadto ustawa poręczała proboszczom posiadanie gospodarstw rolnych, stanowiących źródło ich utrzymania. Granicą było 50 ha, a w 3 województwach: poznańskim, pomorskim oraz śląskim – 100 ha. W takiej sytuacji zabierano parafii przynależne jej beneficjum rolne, natomiast zostawiać miano ziemię, z której dochód na swe utrzymanie czerpał proboszcz.

Jednak w rzeczywistości praktyka była inna. Konfiskowano zazwyczaj to, co urzędnicy uznali za godne konfiskaty, nie zważając na zapisy ustawy o dobrach martwej ręki. O tym, czy cokolwiek proboszczowi pozostawiono czy nie, decydowała wyłącznie polityczna jego ocena. Stojący w latach pięćdziesiątych na czele Urzędu ds. Wyznań dyr. Antoni Bida na naradzie wojewódzkich pełnomocników do spraw przejęcia dóbr martwej ręki w dniu 11 grudnia 1950 r. podkreślił, że „ratio legis” ustawy jest pozostawienie gruntów duchownym. W związku z tym należy proboszczom pozostawić 5 ha nawet wtedy, gdy hipoteczny tytuł własności nie potwierdza beneficjalnego charakteru gruntów. Jeżeli zaś proboszcz jest „politycznie pozytywny” i ziemię uprawiał (tj. nie wydzierżawiał jej), można pozostawić nawet 10 ha. Bywały i takie sytuacje, że gospodarstwo proboszcza nacjonalizowano, ale – o ile był grzeczny – to nadal pozostawiano mu w je użytkowanie.

Oprócz tego Prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu, który zgodził się podpisać porozumienie z rządem (14 kwietnia 1950 r.), udało się wynegocjować pozostawienie po 5 ha dla każdego domu zakonnego, po 50 ha dla biskupów diecezjalnych oraz po 50 ha dla seminariów duchownych.

W sumie, na skutek opisanych wyżej działań obszar upaństwowionych nieruchomości ziemskich Kościoła katolickiego – jak wylicza w swym raporcie ks. prof. Walencik – wyniósł 144 tys. 738, 3 ha. Jako własność Kościoła pozostało 13 tys. 225, 6 ha, a ponadto podmioty kościelne były użytkownikami bądź dzierżawcami 12 tys. 473, 4 ha ziemi. W sumie we władaniu różnych jednostek organizacyjnych Kościoła katolickiego na terenie ziem dawnych pozostało 25 tys. 699 ha oraz 4 tys. 318 ha na ziemiach zachodnich i północnych.

Ponadto podmiotom kościelnym skonfiskowano 3 tys. 437 budynków w całości i 381 w części.

Fundusz Kościelny

Jak już mówiliśmy, ustawa o dobrach martwej ręki stanowiła (art. 8), że dochody pochodzące z przejętego majątku kościelnego miały być przekazywane na rzecz powołanego wówczas Funduszu Kościelnego. Był to jednak zapis martwy, a od samego początku Fundusz czerpał potrzebne mu środki z budżetu państwa. Zgodnie z ustawą Fundusz Kościelny miał służyć utrzymaniu i odbudowie kościołów, finansowaniu kościelnej działalności charytatywno-opiekuńczej, udzielaniu duchownym pomocy materialnej i lekarskiej, organizowaniu dla nich domów wypoczynkowych oraz ubezpieczeniu zdrowotnemu duchownych w uzasadnionych wypadkach. Przewidywał także ubezpieczenie emerytalne tych księży, którzy kwalifikowani byli przez władzę jako „społecznie zasłużeni”. Systemem ubezpieczeń społecznych objęto wyłącznie duchownych-kolaborantów, działających np. w Komisji Księży przy ZBOWID bądź w państwowym Zrzeszeniu Katolików „Caritas”. Stanowili oni w szczytowym okresie najwyżej ok. 10 % ogółu duchownych.

W praktyce większość zadań nałożonych na Fundusz w ustawie o dobrach martwej ręki nie była wypełniana, natomiast przez cały okres komunistyczny Fundusz Kościelny służył finansowaniu działalności antykościelnej oraz premiowaniu duchownych lojalnych wobec reżimu. A dysponując dość sporymi środkami – rzędu kilkudziesięciu milionów złotych rocznie – stał się wygodnym narzędziem realizacji polityki wyznaniowej totalitarnego państwa.

Ks. prof. Walencik wykazuje, że w latach 1950-89 ze środków Funduszu Kościelnego finansowano – bez żadnej podstawy prawnej – m. in. działalność Centralnej Szkoły Partyjnej przy KC PZPR, Ośrodka Doskonalenia Kadr Ministerstwa Sprawiedliwości, dotowano Związek Nauczycielstwa Polskiego, propagandowe wiece antykościelne oraz materiały szkalujące hierarchię Kościoła katolickiego, wypłacano nagrody kierownikom wydziałów ds. wyznań, opłacano donosy na księży, finansowano prasę antykatolicką i delegacje zagraniczne pracowników Urzędu ds. Wyznań.

Wysokość środków, jakie wydatkował Fundusz Kościelny stopniowo rosła. O ile w pierwszym roku istnienia dysponował on sumą 1 mln 100 tys. zł, to w dziesięć lat później – 29 mln. 400 tys. zł, w 1981 r. – 51 mln 495 tys. zł, a w 1988 r. – 357 mln 791 tys. zł (kwoty są podane w zł sprzed denominacji).

Z tego zdecydowana większość pieniędzy przeznaczana była na działalność pozaustawową, czyli antykościelną. Np. w 1952 r. na takie cele wydano 39,3 % Funduszu, a w 1962 r. – 82,6%. Wysokość środków na cele walki z Kościołem spadła na początku okresu rządów Edwarda Gierka do 48, 1 %, aby potem znów wzrosnąć – do aż 94,6 % w 1989 r. Widać tu wyjątkową determinację komunistów, którzy nawet w okresie manifestowanego wówczas dialogu z Kościołem, do końca zwiększali ilość środków przeznaczonych na walkę z nim. Nic w tym dziwnego, skoro aż do przełomu 1989 r. Kościół katolicki traktowany był jako „wróg nr 1” systemu komunistycznego. W sumie 2/3 środków Funduszu Kościelnego w okresie PRL przeznaczono na finansowanie zadań wymierzonych przeciwko Kościołowi i nie znajdujących żadnego oparcia w zapisach ustawy o dobrach martwej ręki.

Dla porównania ks. Walencik pokazuje, jak znikomą część środków Fundusz Kościelny wydatkował na działalność charytatywną bądź na odbudowę i utrzymanie świątyń. Na wspieranie pracy charytatywnej Kościołów do 1989 r. wydawano przeciętnie zaledwie 0,2 % środków Funduszu, a na odbudowę i utrzymanie świątyń kilkanaście procent.

Radykalny zwrot w funkcjonowaniu Funduszu Kościelnego nastąpił w 1990 r. Od tego czasu sto procent środków Fundusz przeznaczał na cele ustawowe. Początkowo największą pozycję w wydatkach Funduszu zajmowało wspomaganie kościelnej działalności charytatywnej, opiekuńczej i oświatowo-wychowawczej oraz remonty i konserwacje kościelnych obiektów zabytkowych. W kolejnych latach trend ten uległ szybkiej zmianie na rzecz finansowania składek duchownych na ubezpieczenie. Fundusz Kościelny od mniej więcej połowy lat 90. wpłaca 80 % składki do ZUS za tych duchownych, którzy nie są zatrudnieni na umowie o pracę, czyli krótko mówiąc, oddają się w pełni działalności duszpasterskiej. Dodatkowo Fundusz Kościelny finansuje 100 % składki misjonarzy i członków zakonów kontemplacyjnych. Podstawę składki stanowi najniższe ustawowe wynagrodzenie, zatem duchowni ci otrzymują potem najniższe emerytury. Fundusz nie opłaca składek duchownych, którzy są zatrudnieni na umowie o pracę i są podatnikami podatku dochodowego od osób fizycznych.

Raport ukazuje, że po 1989 r. coraz większy udział w wydatkach Funduszu Kościelnego zajmują składki emerytalne i zdrowotne osób duchownych. O ile w 1990 r. stanowiły one 7,9 % wydatków, to w 2000 r. – 87,2 %, a od 2010 r. do dziś – dokładnie 100 % wydatków Funduszu. W związku z tym zmniejszaniu podlegały wydatki na działalność charytatywną bądź remonty zabytkowych obiektów sakralnych. Na działalność charytatywną przeznaczono w 1990 r. 60,3 % środków Funduszu, a w 2000 r. już tylko 6 %. Natomiast od 2010 r. nie są pokrywane w ogóle. Z kolei na utrzymanie i remonty zabytkowych obiektów sakralnych w 1990 r. Fundusz wydał 31,8 % swych środków, w 2000 r. – 6,9 %, a od 2010 r. nie wydaje na ten cel ani złotówki.

Rewindykacja kościelnego mienia

W 1989 r. polskie państwo uznało swoją winę wobec Kościoła i zadeklarowało wolę naprawienia krzywd. Prawny wyraz tej decyzji znalazł się w uchwalonej przez Sejm 17 maja 1989 r. ustawie o stosunku państwa do Kościoła katolickiego. Jej przepisy rozstrzygały o sposobie przywracania w postępowaniu regulacyjnym własności upaństwowionych nieruchomości kościelnych. W celu rewindykacji tych nieruchomości utworzono Komisję Majątkową, składającą się zarówno z przedstawicieli Kościoła, jak i państwa. Warto zaznaczyć, że zwrotowi podlegały tylko te nieruchomości, których przejęcie nastąpiło z pogwałceniem wprowadzonego przez samych komunistów prawa, bądź bez jakiegokolwiek tytułu prawnego. Była to sytuacja odmienna niż w innych krajach postkomunistycznych, np. w Czechach, gdzie zdecydowano się oddać Kościołowi wszystko co mu zabrano.

Na mocy ustawy o stosunkach państwo-Kościół nastąpiło też uwłaszczenie tych nieruchomości, którymi w dniu wejścia w życie ustawy (23 maja 1989 r.) Kościół władał. Potwierdzono zatem prawo własności do 14 tys. 74 ha, którymi władały w tym czasie osoby prawne Kościoła. Wcześniej analogiczne uwłaszczenie dotyczące 4 tys. 317 ha dokonane zostało na ziemiach poniemieckich, w okresie odwilży gierkowskiej w latach 70.

Szczegółowo pracę Komisji Majątkowej określało „zarządzenie Ministra-Szefa Urzędu Rady Ministrów z 8 lutego 1990 r. w sprawie trybu postępowania regulacyjnego w przedmiocie przywrócenia osobom prawnym Kościoła katolickiego własności nieruchomości lub ich części” oraz „Rozporządzenie Rady Ministrów z 21 grudnia 1990 r. w sprawie wyłączania nieruchomości zamiennych lub nakładania obowiązku zapłaty odszkodowania na rzecz kościelnych osób prawnych”.

Ustawa o stosunku państwa do Kościoła katolickiego stanowiła, że przedmiotem postępowania regulacyjnego przed Komisją Majątkową mogły być m.in. nieruchomości lub ich części zagarnięte na podstawione ustawy o dobrach martwej ręki, o ile nie wydzielono z nich gospodarstw rolnych proboszczów, diecezji bądź seminariów duchownych. Także grunty leśne, o ile stanowiły część przejętych nieruchomości ziemskich. Dodatkowo postępowaniem regulacyjnym mogły zostać objęte upaństwowione nieruchomości kościelne, jeżeli zostały wywłaszczone, a odszkodowanie nie zostało wypłacone lub nie zostało podjęte.

Jeśli chodzi o majątek stowarzyszeń kościelnych lub zgromadzeń bezhabitowych, przedmiotem postępowania mogły być te dobra, które zostały przejęte w drodze rozporządzenia Ministra Administracji Publicznej z 10 marca 1950 r. o likwidacji tych stowarzyszeń. Postępowanie dotyczyć mogło także upaństwowionych nieruchomości fundacji kościelnych, jak i mienia kościelnych osób prawnych upaństwowione po 1948 r. w trybie egzekucji zaległości podatkowych. Natomiast bezpowrotnie Kościół z Polski stracił wszystko to, co znajdowało się na terenach włączonych do ZSRR po 1945 r.

W sumie, Komisja Majątkowa w trakcie swej dwudziestoletniej działalności przywróciła bądź przekazała jako mienie zamienne osobom prawnym Kościoła katolickiego nieruchomości o powierzchni 65 tys. 705,2 ha. Ponadto na mocy prawomocnie zakończonych postępowań sądowych Kościołowi zwrócono nieruchomości o powierzchni 29 ha. Oprócz tego w wyniku działalności Komisji Majątkowej do osób prawnych Kościoła katolickiego powróciło 490 budynków i lokali oraz skarb państwa przekazał im 140 mln 326,8 tys. zł. tytułem odszkodowań. Dodając do tego ziemie użytkowane w okresie PRL, a później uwłaszczone, można wyliczyć, że łączna suma rewindykowanych nieruchomości ziemskich Kościoła wyniosła 115 tys. 714,7 ha. W efekcie tego procesu na tzw. ziemiach dawnych (tych co przed i po wojnie należały do Polski) zwrócono Kościołowi katolickiemu 56,9 % zabranych nieruchomości ziemskich, a na terenie całej Polski (w obecnych jej granicach) – 69,2 %.

Porównując te dane ks. prof. Walencik wylicza, że w rękach polskiego państwa pozostało 67 tys. 286 ha nieruchomości ziemskich zabranych Kościołowi. Jednakże biorąc pod uwagę, że osoby prawne Kościoła katolickiego na Ziemiach Zachodnich i Północnych uzyskały nadwyżkę w wysokości 4 tys. 928, 3 ha, zasadnym wydaje się jej potrącenie. Tym samym – jak stwierdza autor raportu – należy finalnie przyjąć, iż obszar nieruchomości, które nie zostały zwrócone osobom prawnym Kościoła katolickiego wynosi 62 tys. 357,6 ha.

Jaka rekompensata za Fundusz Kościelny?

Skoro celem przygotowywanej obecnie umowy Kościoła z rządem jest wprowadzenie odpisu podatkowego zastępującego likwidowany Fundusz Kościelny, niezbędne jest dokonanie precyzyjnych wyliczeń, jakim minimalnym budżetem winien dotąd dysponować tenże fundusz. Za podstawę aktualnego wyliczenia jego budżetu należałoby przyjąć dochody jakie państwo uzyskuje z nieruchomości zagarniętych na podstawie ustawy o dobrach martwej ręki.

Z wyliczenia Biura do Spraw Wyznań URM dokonanego w 1994 r. wynika, że na podstawie ustawy o dobrach martwej ręki państwo przejęło od Kościoła katolickiego nieruchomości ziemskie o łącznym obszarze około 120 tys. ha. Od tego należy odjąć to, co Komisja Majątkowa zwróciła lub przekazała jako grunty zamienne z powodu nienależytego wykonania tejże ustawy (49 tys. 200 ha) oraz grunty upaństwowione, ale pozostające w rękach Kościoła, z których proboszczowie mogli otrzymywać dochody (5 tys. 471,2 ha). Tak więc masę Funduszu Kościelnego powinny stanowić aktualnie – jak precyzyjnie wylicza w swym raporcie ks. prof. Walencik – nieruchomości o obszarze 65 tys. 329 ha (59 tys. 906,5 ha przeliczeniowych), które nie zostały zwrócone Kościołowi na terenie ziem dawnych. Przyjmując dochodowość z tzw. hektara przeliczeniowego wyliczaną przez Główny Urząd Statystyczny w 2011 r. na 2713 zł (co jest najniższą spośród dostępnych kategorii dochodu z ziemi), łatwo jest obliczyć, że obecny budżet Funduszu Kościelnego musiałby wynosić 162 mln 526 tys. zł i to tylko dla Kościoła katolickiego.

Taka zatem suma powinna być brana pod uwagę przy wyznaczaniu wysokości odpisu podatkowego, który ma zastąpić dotychczasowy Fundusz Kościelny: 162,5 mln zł, a nie 96 mln zł, które w obecnym roku państwo przeznaczyło na ten cel. Dlatego Kościół na początku negocjacji wysunął propozycję 1 % odpisu podatkowego. Tylko bowiem taki odpis zagwarantowałby Kościołowi to, co rzeczywiście mu się należy z tytułu zastąpienia Funduszu Kościelnego innym rozwiązaniem. Szkoda, że przy podejmowaniu decyzji o ostatecznej wysokości odpisu podatkowego nie poczekano na zakończenie prac nad raportem ks. prof. Walencika. Uwzględnienie wyników jego prac zaowocowałoby zapewne korzystniejszym dla Kościoła rozwiązaniem. Przyczyną jest wyjątkowo sztywna postawa strony rządowej, która przez półtora roku nie godziła się na podniesienie proponowanej przez nią wysokości odpisu 0,3 %, tak, że osiągnięcie odpisu 0,5 % Kościół musiał uznać za sukces.

za:http://niedziela.pl/artykul/5027/Unikalny-raport-o-majatku-koscielnym

 

 

Zapisz

Zapisz

29 Komentarzy

Filed under Polityka

29 responses to “Stan posiadania Kościoła Katolickiego w Polsce

  1. Pytek

    Niech redakcja „Polityki” napisze jak to się uwłaszczyła na państwowym (czyli należącym w większości do Katolików) majątku.

    Polubienie

    • paziem

      Co ma piernik do wiatraka Pytku ?!

      Polubienie

      • Pytek

        To co złodziej do zawartości czyjejś kieszeni. Pieniądze i majątek Kościoła należy do katolików i to ich problem czy się Kościół z nim rozlicza czy nie. Zawsze mogą przestać rzucić na tacę.

        Ale nie tylko to, bo również majątek tzw państwowy należy w większości do katolików. To katolicy kraj odbudowywali i za niego ginęli.

        Tzw Polityka czyli w praktyce grupka prywatnych osób i o ile wiem nie-atolików, uwłaszczyła się na majątku tzw państwowym czyli należącym w lwiej części do katolików. Szukałem, ale nie znalazłem nigdzie rozliczenia tego.

        Ma Pan gdzieś link?

        Polubienie

      • paziem

        Pytku, albo chcesz dyskutować poważnie, albo zmień adres. Po pierwsze: KK nie utrzymuje się z tacy. W sensie materialnym jest KK instytucją działającą zgodnie z zasadami oligarchii finansowej. W sensie politycznym Watykanowi najbliżej do wartości ponadnarodowego globalizmu ( zwyrodniałego elitaryzmu) -zmierzającego do totalitaryzacji świata.Trafia to do głowy szanownego pana, czy nie?! Po drugie: my, jako WPS, wyznajemy pogląd ( i za nim optujemy w działaniach politycznych), oparty na racjonalizmie politycznym oraz na doświadczeniach historycznych – że naczelną strukturą organizacyjną narodu jest państwo i suwerenna władza państwowa, a nie autonomiczna nadwładza kościelna, czy nadwładza organizacji „międzynarodowej”, gdyż to zawsze źle się kończyło dla Polaków. Żadne zatem panowanie Chrystusa Króla nad Polską nie jest adekwatne do celów i działań dla polityczo-gospodarcznej, społecznej i kulturowej pomyślności Polski. Religia należy do formacji osobistej ( filozoficzno-egzystencjalne oraz etyczno-moralnej) człowieka. Natomiast w wymiarze społecznym pełni istotną funkcje wspólnotowości, której naczelnym celem jest realna”ziemska” pomyślność narodu i państwa. W tym sensie religia( a zapewne jej realne instytucje kapłańskie) winna być podporządkowana władzy państwowej w odniesieniu do realnych działań społeczno-politycznych.

        Polubienie

    • Pytek

      Państwo polskie jest utrzymywanie przez katolików, którzy wpłacają lwią część podatków do budżetu państwa.

      Nienawiść zaślepia.

      Polubienie

      • julius

        Pan Dariusz podaje liczbę katolików na ok 61% mieszkańców Polski. Kościół zawyża statystyki. Jest wielu tzw katolików którzy przyznają się do tego tylko i wyłącznie żeby nie było ostracyzmu w stosunku do nich. Tak na prawdę to ta grupa jest widoczna bo oprócz żydów jest najbardziej krzykliwa i zagłuszająca wszelkie dochodzące głosy rozsądku.

        Polubienie

  2. Zasadnicze pytanie brzmi:

    czy potrzebny jest nam tak drogi pośrednik – czyli Kościół z całą swoją pasożytniczą bandą – pośrednik między nami a Niebem?

    Czy bez takiego pośrednika sami nie znajdziemy drogi do Nieba?

    Czy warto opłacać i w ogóle utrzymywać takiego pośrednika, który występuje przeciw Narodowi i Państwu Polskiemu?

    _____________________________________

    Władze Kościoła głoszą:

    „nacjonalizm jest przeciwieństwem patriotyzmu” a „antysemityzm jest grzechem”

    I ta banda darmozjadów uprawiających żydowską religię i syjonistyczną politykę śmie wyłudzać od nas pieniądze i domagać sie majątków.

    Polubienie

    • Zalegalizowane pasożytnictwo – trudno inaczej określić działania hierarchii Kościoła oraz jego wszystkich funkcjonariuszy

      Zgodnie z podpisanym w 1993r. Konkordatem między Stolicą Apostolską a IIIRP, czyli między Watykanem a żydo-reżimem IIIŻydo-RP wszyscy obywatele, zarówno katolicy (odsetek katolików w Polsce: 60,8% – http://www.iskk.pl/…/177-konferencja-religijno-polakow…), niewierzący oraz wyznawcy innych religii są opodatkowani na rzecz Kościoła?

      Polubienie

      • Kojak

        Panie Kosiur ! Cenia pana za odwage, celnosc pogladow i chec dzialania !Pamietac musi pan jednak, ze obraza pan ludzi wierzacych piszac ;banda darmozjadow ,pasozytnicza banda ,niepotrzebny posrednik ,,funkcjonariusze kosciola . Pan jest osoba niewierzaca do czego ma pan prawo i to pana sprawa ,nie uprawnia ona jednak pana , do naigrywania sie i kpienia z ludzi wierzacych ! Tych pana okreslen nie powstydzilaby sie komuna i to w swoich najmroczniejszych czasach

        Polubienie

      • Pytek

        https://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%9Bcio%C5%82y_i_inne_zwi%C4%85zki_wyznaniowe_w_Polsce

        Dane GUS na koniec 2011 roku[c][d][8]:

        katolicyzm – 86,9% (gł. Kościół rzymskokatolicki – 86,7%, Kościół greckokatolicki – 0,14%, starokatolicyzm – 0,12%)
        prawosławie – 1,31% (gł. Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny – 1,31%)
        protestantyzm – 0,38% (gł. luteranie i ewangelicy reformowani – 0,18%, zielonoświątkowcy – 0,09%, pozostali ewangelikalni chrześcijanie – 0,07%, adwentyści i inne grupy – 0,04%)
        Świadkowie Jehowy – 0,34%
        buddyzm – ok. 0,04%
        islam – 0,013%
        rodzimowierstwo – ok. 0,01%
        judaizm – 0,004%

        Polubienie

      • @ Pytek

        Czy katolik podważa wiarygodność katolickich instytucji?

        http://www.iskk.pl/news/177-konferencja-religijno-polakow-1991-2011.html
        drugi akapit:
        Badanie pokazuje, że wzrosła liczba osób, które określają się jako głęboko wierzące. Tak ocenia siebie 20% badanych – to dwukrotnie więcej niż w 1991 r. Ale sam odsetek wierzących spadł do poziomu 60,8%.

        Polubienie

      • Polak Słowianin

        Kojak pisze „.. Pan jest osoba niewierzaca do czego ma pan prawo i to pana sprawa ,nie uprawnia ona jednak pana , do naigrywania sie i kpienia z ludzi wierzacych ! ..”
        No to żeś się Pan zapędził. Od kiedy to kk ma wyłączność na „ludzi wierzących” ??!!! Ja jestem zagorzałym przeciwnikiem obcego słowianom kk, ale jestem jak najbardziej WIERZĄCYM !!! Do „obcowania” z Bogiem/Wszechbytem nie potrzeba żadnych purpuratów i im podobnych !!!!
        Powiedziałbym, aby sobie Pan posłuchał chociażby KRZYSZTOFA PIECZYŃSKIEGO, ale widzę, że to nie ten stopień świadomości.
        Już niedługo ta instytucja skończy na swoim zasłużonym miejscu, czyli śmietniku historii, podobnie zresztą stanie się się z mż.
        „O czym dzisiaj myślisz, tym jutro się staniesz.”

        Polubienie

  3. Lily

    „Polsko, twoja zguba w Rzymie”,czy to nie slowa
    naszego wielkiego wieszcza Juliusza Slowackiego ?.

    W Polsce,buduje sie najwiecej budowli/inwestycji sakralny,a z kazda nowa budowla/inwestycja, zwieksza sie majatek Watykanu w Polsce.
    Rozmach ten nastal od czasu osadzenia JP2, w miescie na siedmiu wzgorzach.”Polska,moze byc biedna,ale musi byc katolicka”.
    Kraje katolickie,to najbiedniejsze kraje,posrod wszystkich pozostalych religii chrzescijanskich.
    Polska,to najbiedniejszy kraj w U.E,w ktorej zyje,miliony glodnych
    ,bezdomnych,pozbawiony podstawowyc praw ludzi(Polakow)
    Ludzi,wyrzucanych z mieszkan/domow na bruk.
    „Szczesliwcy” ktorzy pracuja, na glodowych stawkach,ledwo przezyja od wyplaty do wyplaty.Stad w Polsce,tyle roznej masci para-bankow,i innych
    biznesikow,ktore pozyczaja na lichwiarskich procentach.Na wszystko brak funduszy,ale nie na cele religijne.
    Biedne,nasze polskie(glodne) wiekszosc dzieci,sluchaja na katechezie,od najmlodszych lat,jak to musza,byc posluszne,wyrozumiale,oddane,i bezkrytyczne.
    W Polsce,w ktorej stawia sie pomniki „bozkom”,ostatnio dwom,ktorym oddaja czesc(nie wszyscy)na szczescie.Teraz czlowiek,chce zastapic miejsce BOGA/STWORCY.

    Polubione przez 1 osoba

  4. julius

    ŻYDOWSKI HYMN TRIUMFU.

    „Pomawiacie nas o wzniecenie rewolucji w Moskwie. Przypuśćmy, że to prawda. I cóż z tego? W porównaniu z tym, czego dokonał Żyd Paweł z Tarsu w Rzymie, rosyjska rewolucja wygląda na awanturę uliczną.”

    „Robicie wiele hałasu z powodu nieprzyzwoitych wpływów Żydów na wasze Teatry i kina. Pięknie. Zgódźmy się na to, że wasze skargi są uzasadnione. Ale cóż to znaczy w porównaniu z naszym przemożnym wpływem na wasze kościoły, wasze szkoły, wasze ustawodawstwo i wasze rządy, a nawet na najskrytsze poruszania waszych myśli?…”

    „Co za sens trawić słowa na rozprawy o rzekomej kontroli waszej opinii publicznej ze strony żydowskich finansistów, dziennikarzy i magnatów filmowych, jeżeli z równą słusznością możecie oskarżyć nas o kierowanie całej waszej cywilizacji za pomocą żydowskiej ewangelii?”

    „Powiedźcie okiem po przeszłości waszej, aby zobaczyć, co się właściwie stało. Przed dziewiętnastu wiekami byliście niezepsutą, beztroską, pogańską rasą. Czciliście wielu bogów i bogiń, duchów powietrza i wartkich strumieni i dalekich borów. Bez zarumienienia, owszem z pycha spoglądaliście na wspaniałość swoich obnażonych ciał. Rzeźbiliście wizerunki swoich bogów i swojej uwodzicielskiej ludzkiej postaci. Podobało wam się pole bitwy i pole wyścigów. Wojna i niewolnictwo były silnie utrwalonymi urządzeniami w waszych organizacjach państwowych. Uwijaliście się na świeżym powietrzu, po stokach gór i dnach dolin, przemyśliwaliście o dziwach i tajemnicach życia i kładliście kamień węgielny pod filozofię i nauki przyrodnicze. Waszą własnością była szlachetna, zmysłowa kultura, niesfałszowana subtelnościami społecznej świadomości i sentymentalnych dociekań na temat równości ludzi. Kto wie, jak wielkie i wzniosłe przeznaczenie stałoby się było udziałem waszym, gdybyśmy byli pozostawili was sobie samym.”

    „Ale my nie pozostawiliśmy was samych. Wzięliśmy was w swoje ręce i obaliliśmy piękny i wzniosły gmach, któryście zbudowali. Zmieniliśmy cały szereg waszych dziejów. Nałożyliśmy wam swoje jarzmo tak dobrze, że żadna z waszych potęg nie ujarzmiła nigdy Afryki lub Azji w podobnym stopniu.”

    „Zrobiliśmy z was powolnych nieświadomych nosicieli naszego posłannictwa po całym świecie, wśród dzikich ludów ziemi i niezliczonych jeszcze, nienarodzonych pokoleń. Bez pełnego zrozumienia tego, cośmy z was uczynili, staliście się głównymi pośrednikami tradycji naszej rasy, nieśliście naszą ewangelię w nieodkryte dotąd części świata.”

    „Nasze obyczaje plemienne stały się trzonem waszego prawa obyczajowego. Nasze prawa plemienne dostarczyły materiału pod fundamenty wszystkich waszych wzniosłych konstytucji i systemów prawnych. Nasze legendy i podania ludowe stały się świętymi opowieściami, o których tajemniczym głosem szepczecie waszym, uważnie słuchającym dziatkom. Wasze śpiewniki i modlitewniki są przepełnione tworami naszych poetów. Nasze narodowe dzieje stały się niezbędną częścią nauki, której udzielają wam wasi pasterze, księża i nauczyciele. Nasi królowie, nasi prorocy i nasi wojownicy są waszymi postaciami bohaterskimi. Nasz dawniejszy kraik stał się waszą ziemią świętą. Nasza narodowa literatura jest waszym pismem świętym. Przedmiot myśli i propagandy naszego narodu został nierozerwalnie sprzęgnięty z waszym, mową i tradycją tak, że żaden z was nie może uchodzić za wykształconego , jeżeli nie jest obeznany z naszym narodowym dziedzictwem.”

    „Żydowscy rzemieślnicy i rybacy są waszymi nauczycielami i świętymi, których wyobrażenia zostały uwiecznione w niezliczonych wizerunkach i ku pamięci których wzniesiono niezliczone katedry. Żydowska dziewczyna jest waszym ideałem macierzyństwa i dziewictwa. Żydowski prorok-buntownik jest centralnym punktem waszego kultu. Obaliliśmy wasze bożyszcza, zepchnęliśmy w kąt wasze rasowe dziedzictwo, a na to miejsce podrzuciliśmy naszego boga i naszą tradycję. Żadna zdobycz w dziejach nie da się choćby z grubsza porównać z tym całym dziełem, którego dokonaliśmy, poddając was pod swoje panowanie.”

    Polubione przez 1 osoba

  5. andrzej

    Do osoby, która zamieściła dwa razy ww. filmik (nie oglądałem).

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Trollowanie

    Polubienie

    • Kościół rzymski/katolicki – to międzynarodowa dwutysiącletnia instytucja zbrodniczo’-terrorystyczna…To kontynuacja cesarstwa rzymskiego – obecnie w postaci UE…

      Odwieczny mariaż judeo-watykański doprowadził do grabieży dóbr ziemi jak i ludzkich dusz…Judeo-Watykan to twór komunistyczny i przyczyna powstania ogólnoświatowej miedzynarodówki komunistycznej – przyszłego NWO…
      Watykan wraz całą swoją religijną hucpą w końcu zostanie zniszczony przez siły syjonistyczne…i przedstawiony jako przyczyna wszelkiego zła..
      Tak więc przed nami – ‚nocne rozgrywki burdelowe’ gdzie prostytutka/KRK dostanie w mordę..

      Polubione przez 1 osoba

  6. obudzony

    Chociaż przytoczony temat majątków kościelnych jest ważny i dosyć dobrze znany, to gdzieś w tle pojawia się pytanie fundamentalne nie tylko dla katolików, ale dla ludzi wyznających różne zinstytucjonalizowane religie.
    To pytanie brzmi: czy jest jedna wszechmogąca siła we wszechświecie, której należy się podporządkować i jej wierzyć? Właśnie tutaj jest największa zastawiona pułapka dla całej ludzkości i nikt z mas wiernych nad tym się nie zastanawia. Nie widzę różnicy pomiędzy chrześcijanami, muzułmanami, talmudystami, jahwistami, bo tylko nazwa bóstwa się zmienia, a wszędzie po śmierci wiernym obiecywany jest upragniony raj.
    Chociaż sam zostałem ochrzczony(bez swojej zgody i wiedzy) i formalnie jestem katolikiem, to tylko ,,na papierze”, bo moje dotychczasowe badania na własną rękę przez ponad 30 lat niezbicie dowiodły, że byłem oszukiwany, zastraszany, zwodzony przez ,,wielką iluzję”, ale także przez swoich najbliższych. Właśnie ,,WIEDZA” zdobywana z wielkim trudem jak części ogromnej układanki składają się na moje osobiste poznanie i nie będę tutaj prezentował swoich subiektywnych opinii, bo ani miejsce ku temu, ani formuła bloga/strony. Drogi prowadzące do poznania tych wielopiętrowych manipulacji i fałszerstw w historii kościoła katolickiego wiele razy prowadzą na manowce i trzeba ogromnej ciekawości, samozaparcia i otwartego umysłu oraz wielu lat poszukiwań, aby poznać ukryte motywacje twórców religii i ich prawdziwe cele.
    Wiem także, że nie można wyśmiewać, krytykować wyznawców żadnej religii, należy im pozwolić samoistnie wierzyć w to, co oni uznają za własną prawdę, a próby dyskusji na temat wyznawanej religii mogą się przerodzić w agresję. To właśnie brak chęci poszukiwania, wygodnictwo, beztroska stoją za wyznawcami katolicyzmu szczególnie w Polsce, gdzie właśnie strach przed bóstwem, piekłem, diabłem etc. są głównym przyczynkiem do tego, aby daną religię wyznawać. Od najmłodszych lat indoktrynacja religijna przebiegała i przebiega w naszych domach, szkołach, instytucjach publicznych, organach i ośrodkach władzy, które rzekomo jedyną słuszną religię uwiarygadniają(często fałszywie) i w ten właśnie sposób bezrefleksyjna masa ludzka jest przekonywana że kierunek przez nich obrany jest jak najbardziej słuszny i wiarygodny.
    Bardzo często słyszę krytyczne głosy wobec siebie kiedy zaczynam głębiej drążyć temat tzw. wiary danej osoby i kiedy zaczynam powoli obierać otoczkę ,,świętości” kościoła i papieży, biskupów wierny się buntuje i mówi sakramentalne: ,,nie obrażaj mojej wiary”. Wynika to tak z nieznajomości prawdziwej historii kościoła katolickiego, jak i strachu przed Bogiem zdefiniowanym przez ,,ojców kościoła” który stanowi niemały straszak przed przerażoną często jednostką. Kiedyś zadałem pytanie znajomemu, który jest wyznawcą Radia Maryja i PiS-u(tak, tak jednocześnie) dlaczego tak wszechmogący byt, katolicki Bóg, który jest wszechmogący, podobno stworzył niebo i Ziemię, stworzył Wszechświat, zna myśli i uczynki wszystkich ludzi wymaga od małego człowieka posłuszeństwa, płacenia za masze, pochówki, śluby, komunie innym ludziom, którzy twierdzą, że posiadają z nim jakikolwiek kontakt? padła odpowiedź: ,,oto wielka tajemnica wiary”. Nie można na siłę nikogo zmuszać do tego, aby przestał wyznawać jakąkolwiek religię, ale nie można także zmuszać na siłę innych, aby tę, czy inną religię wyznawali i właśnie brak tej równowagi jest doskonale widoczny na przykładzie Polski. Uważam, że kościół katolicki jest szkodnikiem zarówno dla całych państw i narodów jak i poszczególnych jednostek ludzkich. Watykan reprezentuje tylko interesy własne a od pewnego czasu także interesy tej garstki ludzi, którzy faktycznie rządzą światem(sojusz tronu i ołtarza). Katolikom nie przeszkadza fakt że katolickie krucjaty zamordowały ich rękami miliony ofiar na świecie w tym kobiet i dzieci, palenie czarownic w Europie spowodowało pogrzebanie na kilka wieków wiedzy o ziołach i roślinach, które służą ludzkości od wieków. Kościół był od zawsze rozsadnikiem ciemnoty, zabobonu i jak nikt inny służył jako parawan i ochrona dla tych, którzy tę władzę formalnie sprawowali.

    Wszystkim osobom znającym język angielski polecam znakomitą książkę włoskiego profesora lingwisty Francesco Carotty pt. ,, Jesus was Caesar”, który w przystępny sposób jak ,,na tacy” obala fikcyjną postać Jezusa, którą stworzono na podstawie żywota Juliusza Cezara.

    Polubione przez 1 osoba

  7. APA

    Dyskutujecie tutaj o Kosciele rzymsko-katolickim w Polsce jako tym najwiekszym i najbogatszym wspieranym finasowo na rozne spsooby ,nawet „wdowim groszem” ,dyskusja ta ma rozne „barwy i odcienia” ,cele tez rozne przybierajacych na sile tak w sieci net jak i w realu .

    My jednak zapytamy RODAKOW POLAKOW SLOWIANSKIEGO POCHODZENIA :
    Co z tym Kosciolem zamierzacie zrobic ?
    Czy aby to nie jest woda na mlyn w ktorym bedzie sie „mlec zboze na nowe oplatki czy mace” czyli jedna swiatowa religie typu masonskiego ???

    Nie lepiej przed burzeniem kosciolow „zabrac sie za ” ich przedstawicieli ,macie takie sily i odwage ?

    Rozgrzeszyliscie chociaz jednego kaplana czy rabina lub chocby stajacego w nowym szeregu pastora Chojeckiego czy wczesniej naznaczonego przez zydo-niemcy o.dr.Rydzyka ,, a pozniej wyzej biskupow,arcybiskupow i kardynalow ,a skonczywszy na sw.Janie-Pawle II ,”wszechmocnych” wzgorz watykanskich ???
    Spokojnie o tym podyskutujcie jak tego dokonac na drodze pokojowej , by zmienic te wszelkie uklady religijne ,zanim zacznie sie jedno niebo i jedno pieklo na ziemi,tej ziemi.

    Polubienie

  8. Cezary Piotr Tarkowski

    Problem w tym, że to już jest kościół żydokatolicki. Kościół Rzymskokatolicki, tradycyjny, praktycznie zszedł do podziemia.

    W dniu 27 czerwca 2016 00:11 użytkownik WIERNI POLSCE SUWERENNEJ napisał:

    > paziem posted: ” Ile dóbr materialnych potrzeba Kościołowi Katolickiemu do > sprawowania funkcji religijnych i misji społecznej? Pytanie retoryczne, > prowokacyjne, czy też fundamentalne pytanie o to : na ile Kościół może być > „wrażliwy” na motywacje ekonomiczne? na il” >

    Polubienie

  9. Antygupol

    Denerwuje mnie to ze ludzie Sie smieja z polskich I arabii saudyjskiej narodowych patriotycznych I religijnych wartosci gdzie oba kraje maja gleboka wiare w boga I wiele swiat religijnych opartych na ludzkich tradycjach.

    Polubienie

  10. Zbigniew

    Jestem formalnie obywatelem Polski oraz członkiem Kościoła Katolickiego. Jak do tej pory, nie otrzymałem dokumentów potwierdzających, że jestem współwłaścicielem Polski i współwłaścicielem Watykanu, ani dóbr katolickich na terenie RP. Nie zauważyłem też, aby na moje konto bankowe, wpływały dywidendy z bycia współwłaścicielem Polski, Watykanu, dóbr kościelnych, leżących w granicach RP. Dlaczego tak się dzieje, tego nie wiem. Nic mi nie wiadomo, abym został ubezwłasnowolniony jako chory psychicznie czy z jakiegoś innego powodu. Jak to możliwe, że pozostawia się obywatela Polski, członka Kościoła Katolickiego, bez środków do życia, w tym podobno pięknym i dużym kraju.? Przecież z czegoś muszę żyć. Rozglądam się – są ziemie, lasy, pola, posiadłości, a zysków z tego nie widać na moim koncie bankowym. Kto zawłaszczył przynależną mi część dochodów.?

    Polubienie

  11. olek

    hehe, jak dane do portalu „wiernipolsce” bierze sie z „polityki”… to z taka polska nie chce miec nic wspolnego

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.