Będziemy „Murzynami” Europy dopóki nie zbudujemy własnego VW Garbusa

vw

Mamy świeżą dyskusję wywołaną przez planowane stawki akcyzy na rok 2017. Przejrzałem ten projekt i przede wszystkim zapoznałem się z tabelą zamieszczoną na końcu felietonu. Złudzeń nie ma żadnych, chodzi o zablokowanie handlu niemieckim złomem i niczemu innemu proponowane stawki akcyzy nie służą. Rozumiejąc co się dzieje, dawno nie miałem tak mieszanych uczuć i poczucia, że siedzimy w matni własnych marzeń o zachodnim stylu i poziomie życia.

Mieszkam w zagłębiu szrotu ściąganego z Niemiec, mała mieścina, jakieś 11 tysięcy mieszkańców. Przez lata Chojnów na Dolnym Śląsku był gminą o najwyższym bezrobociu w Polsce, ale co ciekawe nie znajdziesz tu chałupy, gdzie nie stoi przynajmniej jedno auto na podwórku.

Ze sprowadzania szmelcu zza Odry i innych krajów, utrzymuje się tu sporo ludzi. Często bywałem i nadal jestem klientem handlarzy używanych aut i części. Praktycznie całe życie jeżdżę trupami wytłuczonymi przez Niemców, z wyjątkiem krótkiego okresu, gdy moja firma przynosiła zyski pozwalające wyleasingować nowy samochód. Robię ten wstęp, aby nie wdawać się w tradycyjnie durną dyskusję o politycznych preferencjach i stanie posiadania. Zwiększenie stawek za akcyzę bije we mnie bezpośrednio, jednak nie jestem w stanie uznać, że to, co się dzieje w Polsce na rynku motoryzacyjnym ma cokolwiek wspólnego z normalnością. Dziś sobie zrobiłem mały rachunek sumienia i wyszło mi, że z biedy można stracić rozum. Najczęstszym argumentem, jaki słyszę w kontekście używanych samochodów to ten, że „nie stać nas na inne”. Zgadza się, nie stać mnie, Ciebie, Ją i Jego, doskonale powiedziane!

Sęk w tym, że nie stać nas na wiele innych rzeczy, na przykład na nowe mieszkania, nowe domy, kina domowe i wycieczki do Egiptu, ale jakoś masowo z tych dóbr korzystamy i to na wyrost. W Chojnowie w najtrudniejszym okresie, gdzie w co trzeciej chałupie troje było na zasiłku i babcia z renty wszystkich utrzymywała, potrafiło stać na chodniku BMW7, a z anteny satelitarnej wróble na maskę robiły. Takie cuda! Prawda niestety jest taka, że się przyzwyczailiśmy do dziadostwa, dotyczy to w całej rozciągłości również i mnie. Po 45 latach PRL-u Polacy mieli i mają przemożną chęć, aby żyć na poziomie Niemców, Francuzów albo chociaż Norwegów. Pragnienie jak najbardziej zdrowe i pożądane, jednak realizacja tych marzeń odbywa się w chorych realiach.

Niemcy w latach 50-tych nie ściągali Cadillaców i wypasionych Fordów z USA, ale masowo jeździli prostym jak siekiera VW Garbusem. Podobnie francuscy rolnicy, nie parkowali przed stodołą Rolls-Royce z klimą, tylko orali w polu legendarną „Cytryną”, którą jeździła siostra zakonna w komediach z Louisem de Funèsem. Nie inaczej wyglądał rozwój motoryzacji we Włoszech i w Wielkiej Brytanii. Ba! W Polsce mieliśmy Fiata 126p i nad morze do Bułgarii czteroosobowa rodzina, z bagażem na 2 tygodnie, jeździła w obie strony. Dziś Niemcy i Francuzi są potęgami motoryzacyjnymi, ale od czegoś musieli zacząć. My w Polsce, pozamykaliśmy własne fabryki i nawet licencje dla rodzimej produkcji i od tego czasu drepczemy w miejscu. Ściągamy złom, który w 90% nie przechodzi przez badania techniczne w Niemczech i udajemy, że wytłuczone na śmierć graty dają nam poczucie komfortu i zamożności.

W prawie każdym złomie liczniki są kręcone i wiedzą o tym wszyscy, Internet pęcznieje od dowcipów zebranych w czasie rozmów z handlarzami i co z tego? Dalej siedzimy w szmelcu po uszy i jeszcze krzyczymy, żeby nam tej rzadkiej przyjemności nie odbierać. Nigdy nie wygrzebiemy się z biedy, jeśli nieustannie będziemy dziadować. Nie można na jednym oddechu słusznie protestować przed zalewem niemieckich dyskontów, montowni i innej tandety, a z drugiej samemu „ciągnąć z Niemiec” 20-letnie graty. Czas to przerwać i od razu powiem, że wcale tu nie bronię pomysłu z akcyzą, ale jednocześnie pytam o skuteczniejszy sposób? Musimy przeciąć dziadowanie i zacząć budować własny rynek motoryzacyjny, bo pochodną biedny jest między innymi głupota. Polacy Polakom wciskają chłam, oszukują samych siebie i utrzymują się na poziomie „Murzynów” Europy, przy tym cieszą się jak durni z czegoś, w czym Niemiec nie chce kur hodować.

Wszyscy szukają oszczędnego kombi w dieslu, z przebiegiem 90 tys., klima, alufelgi, tempomat, za 7 tysięcy z opłatami, po emerytowanej nauczycielce z Berlina. Polak na pamięć zna te numery i mimo wszystko większość się w tak absurdalne klimaty pakuje, nie wyłączając mnie. Dopóki nie zbudujemy własnego „Garbusa” albo przynajmniej Fiata 500 na licencji, będziemy dostarczać Niemcom rozrywki widokiem „zamożnych” Polaków za kierownicą Passata 1.9 TDI z 1999 roku, w idealnym stanie. Pół życia przeleżałem pod gorszymi gratami i wreszcie do mnie dotarło, że motoryzacyjne „zastaw się, ale postaw się”, jest ślepą i komiczną uliczką. Trzeba zejść z ambicji, wysiąść z wypasionych fur, w których tylny amortyzator obija żebra i przesiąść do mniejszego, ale naszego lub przynajmniej zrobionego i kupionego u nas. Wiem też jeszcze jedno, że drogą ewolucji to się nie zmieni, 26 lat „ewoluujemy”. Doskonale pamiętam Polskę „za kratami”, te Mercedesy S udające ciężarówki, ze szmelcem trzeba skończyć w ten sam sposób.

Przechwytywanie_1.PNG

posted by MatkaKurka on czw., 2016-11-03 18:00

za:http://kontrowersje.net/comment/209863#comment-209863

4 Komentarze

Filed under Bez kategorii

4 responses to “Będziemy „Murzynami” Europy dopóki nie zbudujemy własnego VW Garbusa

  1. zydozerca

    Ustawodawca przewidział tylko dwie drogi do skrócenia (odwołania) kadencji Sejmu: w drodze własnej uchwały Sejmu lub zarządzenia Prezydenta.
    I nijak się tu ma do odwołania Sejmu inicjatywa ustawodawcza obywateli, bowiem obywatele mogą wnieść projekt ustawy, a skrócenie kadencji Sejmu odbyć się może wyłącznie w drodze uchwały podjętej większością miłościwie panujących nam posłów. A niestety ustawa a uchwała to zupełnie coś innego.
    Ustrojodawca (nadający Konstytucję – Sejm i Senat)) pozbawił więc obywateli możliwości wyrażenia swojego głosu w postaci referendum w zakresie pozbawienia Sejmu i Senatu prawa do reprezentowania tychże obywateli, a tym samym do odwołania Sejmu przed upływem jego kadencji.

    Trzeba jednak znaleźć sposób, by ten Sejm rozwiązać…
    gregmal,2012.01.24 ,blog matka kurka

    Polubienie

  2. zydozerca

    ADMINISTRACYJNY BALAST
    blog matkakurka
    posted by Homodeterminatus on czw., 2015-11-19 11:54

    Niepokoi mnie milczenie w sprawie głębokiej reformy administracji państwowej. Nie stać nas na armię urzędasków, którzy niczego nie produkują, może oprócz hektolitrów moczu i kału po porannej kawce. W urzędach/spasiony personel /pęka w szwach od dobrobytu. Dlaczego nie razi nikogo, że podobnie nie jest w szpitalach, szkołach czy na komisariatach? Czy ktoś zastanowił się nad tym, czy nasz biedny kraj stać na na tak dorodną administrację na każdym jej szczeblu? Dlaczego wszędzie się zwalnia z pracy, a w urzędach zatrudnia? Dlaczego restrukturyzacja wszędzie idzie w parze ze zwolnieniami a w urzędach odwrotnie? Słyszę że fundamentem Polski ma być silna gospodarka. Jak na razie to jej głównym fundamentem jest administracja. Skorumpowana i z układami jak za PRL-u. I jak pięknie ktoś to obmyślił, że urzędasek nigdy nie odpowiada za nic. No majstersztyk. Pieniądze publiczne są odpompowywane do prywatnych skarbonek od rady osiedla poprzez miasto, gminę, województwo po sam szczyt największych afer. I dzieje się to na oczach wszystkich. Jak by to było normalne. Mam dosyć kłamstwa że urzędnik służy społeczeństwu. Na razie jest jego największym wrogiem ciemiężcą i złodziejem. I proszę wybaczyć to uogólnienie, być może jest jakiś promil uczciwych decydentów, ale toną oni w otaczającym ich szambie oszustw. Nasz kraj stoi na ustawkach, i nobel dla tego kto nas z tego odkopie.

    Polubienie

    • nina

      Dokładnie jestem tego samego zdania. Kiedyś miałam pilną sprawę do Ochrony Środowiska. Objechałam wszystkie ! dosłownie wszystkie instytucje mające w nazwie OŚ / miasto woj./ okazało się ,że ŻADNA !! nie była w stanie rozwiązać problemu. Najdziwniejsze z czym spotkałam się w tym rajdzie po urzędach, było otworzenie drzwi na ostatnim piętrze Urzędu woj. z napisem OCHRONA ŚRODOWISKA. Urzędniczka na mój widok zaniemówiła , byłam 1 petentem ,który kiedykolwiek wszedł do jej pokoju.
      Urzędnicy to PAŃSTWO w PAŃSTWIE . Kiedyś czytałam ,że urzędnicy w W-wie dziedziczą stanowiska. Klany urzędnicze w niektórych ministerstwach trzymają się od !!!!!!!!!!! 300 lat . Co ?? nieprawdopodobne ?? A JEDNAK !. Najlepiej o mocy urzędasów świadczy fakt ! -godziny pracy ! 8h dziennie od 8 ,9 godz. Co za komfort w kraju tzw. TRANSFORMACJI , Polacy pracują bez mała na okrągło. Ja pracuję średnio po 18 godz dziennie. Do komputera siadam tylko wówczas gdy, boli mnie kręgosłup i muszę odpocząć.

      Polubienie

  3. zydozerca

    El.Zorro /Salon24.pl/
    22.10 18:24 Odsłon 468 5 Komentarzy

    Jak Polacy gotują Polakom piekło w ojczyźnie.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.