Nieopowiedziana Polska … czyli zakłamana.

Rocznica uchwalenia Konstytucji 3 maja oraz kolejny raz wykorzystanie tej rocznicy do manipulacji niewiedzą historyczną Polaków skłoniły mnie do rozmyślań, z jednej strony nad stanem nauk historycznych w Polsce współczesnej, z drugiej zaś nad wygodnictwem intelektualnym Polaków oraz niewybaczalną bezmyślnością tzw. „elit pomagdalenkowych”.

Na ugorze wiedzy historycznej współczesnych Polaków utrwalane są niebezpieczne stereotypy. Jeden z nich, to mitologiczna, sienkiewiczowska Polska szlachecka. Następnie rzekomo postępowa, dalekowidząca i bezwzględnie stłumiona przez zaborców Polska liberalno-demokratycznych reformatorów 3 majowych. Po niej niepokorna i rewolucyjna Polska heroicznych powstań XIX wiecznych. Kolejna, to niepokalana, wymarzona i  zdradzona Polska międzywojenna. Wreszcie rzekomo siermiężna, zacofana i wyśmiewana Polska Ludowa. No i na koniec Polska demokratyczna, liberalna, kapitalistyczna i europejska.

Ileż kłamstw i uproszczeń w tych stereotypach oraz jaki ładunek dezinformacji i kastracji nas, Polaków z rozsądku politycznego i realnego myślenia w kategoriach narodowego interesu oraz rzeczywistego awansu cywilizacyjnego i pozycji międzynarodowej odpowiadającej naszym potencjalnym możliwościom ?!

Wielka praca przed nami, świadomymi polskimi narodowcami! Nikt z niej nas nie zwolni! Inaczej – i w samorządach, i państwem rządzić będą – w kolejnych wcieleniach, zwykłe kanalie ! Wyścig już się rozpoczął!

Dlatego polecam naszym czytelnikom interesujący tekst znaleziony w sieci.

PZ

 

Historia to nie tylko opowieść militarna, złożona wyłącznie z Wielkich Dat i Wielkich Nazwisk. Redukowanie fundamentalnego dla kształtu współczesnej Polski okresu 1939-1956 do karabinów, ziemianek i katowni UB jest wyrazem historycznej niedojrzałości. Heroiczny opór Wyklętych jest czymś szlachetnym i godnym upamiętnienia, ale przy zachowaniu właściwych proporcji.

Działalność powojennego podziemia antykomunistycznego musimy wpisać w szereg rewolucyjnych procesów z tamtych lat: zniszczenia ziemiaństwa i arystokracji; dewastacji inteligencji; przesunięć w handlu spowodowanych zagładą Żydów oraz wypędzeniem Niemców i konfiskatą ich fabryk; ideowego „skrętu w lewo” Państwa Podziemnego, wynikającego ze świadomości słabości i zaniechań Polski przedwojennej; przesiedleń Polaków z Kresów i procesu „kolonizacji” Ziem Zachodnich; powojennego zbliżenia Kościoła do chłopów i robotników (przy pamięci o przedwojennej niechęci ruchu ludowego do kleru); reformy rolnej; industrializacji; elektryfikacji i podniesienia jakości życia na wsi; urbanizacji; migracji ze wsi do miast (do dziś nie zakończonej); masowej edukacji chłopów i robotników;  wreszcie „bitwy o handel”.  Tak wyglądają nasze korzenie. Współczesna Polska wciąż pozostaje historią nieopowiedzianą.

Historia Polski to historia polityczna i militarna – mniej lub bardziej krwawa, mniej lub bardziej chwalebna, mniej lub bardziej tragiczna, ale opowieść o królach, premierach, przegranych i wygranych bitwach. Tak okrojone rozumienie historii, zredukowane do wojaczki i politykierstwa, znajdziemy na łamach tygodników opinii i ich historycznych dodatków, w studiach telewizyjnych, publikacjach popularno-naukowych, wreszcie, co najistotniejsze, na kartach szkolnych podręczników. Konsekwencje tego stanu rzeczy są jasne: sposób w jaki uczymy się, rozumiemy, propagujemy czy pogłębiamy naszą wiedzę historyczną, jest z góry „zaprogramowany” i ograniczony głównie do wymiaru polityczno-militarnego. Dodatkowo także sama polityka traktowana jest mocno powierzchownie, sprowadzona do poziomu wymiany kolejnych gabinetów, plejady premierów, politycznych gwiazd, bohaterów i zdrajców, karuzeli zmian personalnych i potyczek międzypartyjnych. Na kwestie programowe i spory ustrojowe, politykę rozumianą jako zmaganie się z tym, co państwowe (polityki publiczne) nie ma już w tej naszej popularnej historii miejsca.

Nawet kiedy w programie szkolnym pojawi się okazja na wyjście poza wąski polityczno-militarny horyzont, to ujęcie konkretnych tematów szybko tę szerszą perspektywę „ucina”.

Warto tutaj podać dwa przykłady.

Po pierwsze, rozdział poświęcony przywilejom szlacheckim – doskonała okazja do poważnej dyskusji na temat plusów i minusów demokracji szlacheckiej, jej ustrojowych zalet, jak i zasadniczych wad, które w konsekwencji wpłynęły na degenerację całego systemu i przyczyniły się do rozbiorów. Świetny przyczynek do rozszerzenia historii I RP poza elitarne kilka procent społeczeństwa, czyli narodu szlacheckiego i pochylenie się nad historią polskiego mieszczaństwa (a w ten sposób nad historią rozwoju, czy raczej niedorozwoju polskich miast i historią gospodarczą naszej ojczyzny) oraz historią i kondycją chłopstwa, ich roli w systemie politycznym i gospodarczym kraju, kwestii pańszczyzny, zróżnicowanego statusu kmieciów w ramach samej warstwy chłopskiej. Nic z tego. Przywileje rozpatrywane są przede wszystkim jako narzędzie politycznej gry między królem a szlachtą i okrojone do obrony i poszerzania „złotej wolności”.

Przykład drugi – reformy ustrojowe króla Poniatowskiego, zwieńczone Konstytucją 3 maja. Doskonały moment na stworzenie bilansu I RP oraz poważną refleksję na temat ustrojowo-cywilizacyjnej kondycji naszego państwa w XVIII w. Szansa na dojrzałe potraktowanie działań naszych zaborców, jako wyniku nie tylko ich ekspansywnej, imperialnej polityki, ale także zasadniczych zmian, jakie zachodziły wówczas w Europie i poprzedziły rozbiory Polski – narodzin nowoczesności, z jej centralizacją władzy, powstaniem profesjonalnej biurokracji, rozbudową administracji państwowej, sądownictwa, szkolnictwa, zawodowej armii etc. Tymczasem nasze podręczniki cały ten okres znów sprowadzają do podstępnych monarchów i szabel konfederatów, czyli wąsko pojmowanej polityki i działań militarnych.

W konsekwencji w naszym rozumieniu historii nie ma już miejsca na jej inne, nie mniej ważne, a czasami istotniejsze wymiary: gospodarczy, finansowy, społeczny, obyczajowy, religijny, naukowy, demograficzny; historię miast i przemysłu; administracji i szkolnictwa; chłopstwa i mieszczaństwa; religii i filozofii; Kościoła i państwa; ustroju i polityk publicznych; ziemi i ich właścicieli; transportu i technologii; lekarzy i wynalazców; mieszkań i ich braku; architektury i mody; muzyki i filmu; kobiet i mężczyzn.

Obok słabości do szabli i polityki, mamy skłonność do redukcji historii do wymiaru Wielkich Nazwisk i Wielkich Dat.

W pierwszym przypadku chodzi o kładzenie nacisku na kartach podręczników i w debacie publicznej na rozpatrywanie historii przez pryzmat jednostek, ich decyzji, sukcesów i porażek. Jednocześnie, ze skłonnością do fragmentarycznego i wybiórczego rozpatrywania biografii Wielkich Nazwisk, zgodnie z ideologicznym pobudkami danej strony sporu historycznego/politycznego. Sam dobór postaci również jest jasno sformatowany – w pierwszej kolejności chodzi o królów, prezydentów, przywódców politycznych i dowódców wojskowych; gdzieś z tyłu majaczy jakiś Mickiewicz, z drugim Chopinem.

Wielkie Daty to 1410, 1683, 1772, 1830, 1918, 1944 – po raz kolejny wojna i polityka.

Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że takie „punktowe sformatowanie” historii wiąże się często z nieumiejętnością z jednej strony potraktowania jej jako złożonego procesu, gdzie każde wydarzenie trzeba umieścić w szerszym łańcuchu zdarzeń, z drugiej poszczególne ogniwa tego łańcucha są zróżnicowane i łączą różne porządki wymienione wcześniej, jak gospodarkę, idee, naukę czy kwestie obyczajowe.

Tymczasem u nas zbyt często skupiamy się na wkuwaniu dat, zamiast skomplikowanej procesualności historii.

Wszystkie te bolączki i słabości naszego popularnego rozumienia historii odnajdziemy w fenomenie Żołnierzy Wyklętych. Na pierwszym planie to opowieść arcymilitarna, z polityką okrojoną do prostego antykomunizmu w tle; podmiotami historii są Wielkie Nazwiska Dowódców Oddziałów, Wielkie Daty to już tylko ciąg bitew, starć i potyczek, pozbawiony głębszej procesualności.

Jednocześnie problematyczne są trzy redukcyjności. Po pierwsze, brak dystynkcji organizacyjnej – szyld „Żołnierzy Wyklętych” jest szeroki i pojemny, brakuje nam choćby podstawowego rozróżnienia na podziemie poakowskie, czyli Wolność i Niezawisłość, oraz siły narodowe, czyli Stronnictwo Narodowe i Narodowe Zjednoczenie Wojskowe.

Po drugie, redukcja do wymiaru militarnego bez pochylenia się nad różnicami programowymimiędzy tymi dwoma podstawowymi ugrupowaniami podziemia antykomunistycznego (nie mówiąc już o ludowcach czy PPS-ie) – pożądanym modelem gospodarki, podejściem do mniejszości narodowych, kwestii granic, systemu społecznego czy politycznego wymarzonej nowej Rzeczpospolitej.

Wreszcie redukcja trzecia i najważniejsza – „wyjęcie” Wyklętych z szerszego łańcucha zdarzeń historycznych lat 1939-1956 i sprowadzenie ich do wymiaru historycznej popkultury oraz nowej polityki historycznej i symbolicznej, stanowiącej oczywiście właściwą i potrzebną reakcję na dekady kłamliwej propagandy władz komunistycznych.

Co nie zmienia faktu, że to, czego nam dziś brakuje, to zachowanie proporcji i wpisanie podziemia antykomunistycznego w szereg złożonych procesów budujących kształt współczesnej Polski i naszą dzisiejszą tożsamość.

Dlaczego okres 1939-1956 jest tak istotny?

„Polska, jaką znam i w jakiej żyłem od urodzenia, to Polska zerwanej ciągłości. (…) Dramatyczne zerwanie zaczął wybuch II wojny, dopełniło go zaś wprowadzenie komunizmu” – oto pierwsze zdania Eseju o duszy polskiej prof. Ryszarda Legutki. „W Polsce w latach 1939-1956 dokonała się rewolucja społeczna. Okrutna, brutalna, narzucona z zewnątrz, ale jednak rewolucja” – tak rozpoczyna się Prześniona rewolucja autorstwa dr. Andrzeja Ledera. Zarówno Legutko (prawica), jak i Leder (lewica) zgodni są co do diagnozy i punktu wyjścia, a to, co ich różni, to rozłożenie akcentów tej fundamentalnej rewolucji i jej składowych, wynikające z innych wrażliwości ideowych, a tym samym różnych „wektorów przychylności”. Były minister edukacji zwraca się raczej od PRL do II RP, natomiast autor Prześnionej rewolucji – odwrotnie.

Na czym według Ryszarda Legutki polegało owe „dramatyczne zerwanie”? W pierwszej kolejności chodzi o zniszczenie arystokracji, ziemiaństwa i inteligencji, śmierć wielu rzemieślników i przedsiębiorców, zagładę polskich Żydów, wreszcie „geograficzną amputację” w postaci utraty Kresów oraz procesu przesiedleń. „Polska stała się poczwórną ofiarą: agresji niemieckiej, komunistycznego zniewolenia, społecznej destrukcji oraz terytorialnego zaboru”. Legutko kawałek dalej przywołuje tytuł książki Stanisława Mikołajczyka, jaką napisał on już po opuszczeniu komunistycznej Polski, Gwałt na Polsce – tak brzmi według profesora UJ-otu właściwa metafora na określenie okresu 1939-1956. Jednocześnie w Eseju o duszy polskiejzabrakło już miejsca dla chłopów i robotników. Legutko patrzy na II RP i jej zagładę w trakcie II wojny światowej przez pryzmat elit inteligenckich, arystokracji i mieszczaństwa. Przedwojenni chłopi pojawiają się dopiero po 1945 roku, jako „ludzie bez korzeni”, „chaotyczna społeczność zdezorganizowana przez historię, politykę i ideologię”, którzy teraz przenoszą się ze wsi do miast.

Inaczej akcenty rozkłada Andrzej Leder. Zwracając oczywiście uwagę na te same składowe co Legutko (i co ciekawe dokładając do nich czystkę Komunistycznej Partii Polski z 1937 roku), rozszerza jednocześnie perspektywę patrzenie na ten dramatyczny i jednocześnie przełomowy dla naszej historii okres o kwestię chłopów i reformy rolnej; cały rozdział poświęca przedwojennej sytuacji Żydów w Polsce, zwracając uwagę, że dopiero po ich zagładzie pojawiła się duża „wolna przestrzeń” w handlu dla etnicznych Polaków, którzy w ten sposób zaczęli na dużą skalę zajmować dawne miejsce Żydów w warstwie mieszczańskiej; wreszcie dużo miejsca poświęca powojennej forsownej industrializacji i związanej z nią urbanizacji oraz procesowi migracji ze wsi do miast. Leder nie ma wątpliwości, rewolucja lat 1939-1956 „niesłychanie głęboko przeorała tkankę polskiego społeczeństwa” i „utorowała drogę do, najgłębszej być może od wieków, zmiany mentalności Polaków – odejścia mentalności określanej przez wieś i folwark ku zdeterminowanej przez miasto i miejski sposób życia”, stając się w ten sposób „przełomem w polskiej historii”.

Tak wygląda punkt wyjścia i tematy, które należy przepracować. Celem powinna być swoista synteza Legutki i Ledera, opowieści o „śmierci” starego świata i „narodzinach” nowego. Jednocześnie ta nowa opowieść musi otwierać się na nowe tematy oraz pogłębiać już te istniejące.

W przypadku Legutki właściwe wydaje się uzupełnienie jego Eseju o duszy polskiej choćby o większy krytycyzm w stosunku do Polski przedwojennej. Symptomatyczny jest fragment poświęcony estetycznej degradacji PRL wobec II RP. Legutko pisząc o ahistoryczności blokowisk jako miejsc życia, zestawia je z przedwojennym budownictwem: kamienicami, willami i posiadłościami wiejskimi. I tutaj wyliczenie się zatrzymuje: nie ma ani słowa o chatach pod strzechą, stanowiących większość domów większości ówczesnego społeczeństwa polskiego. Punktem wyjścia może być tutaj praca Filipa Springera – 13 pięter, a na horyzoncie majaczy również wielki temat programów budownictwa mieszkalnego Gomułki i Gierka.

W przypadku Ledera stawiającego tezę, że to właśnie komunizm jest ostatecznie odpowiedzialny za pełnoprawne włączenie chłopstwa do narodu polskiego, wydaje się, że warto skontrować go takimi pracami jak Odwieczny naród Michała Łuczewskiego czy Źródła narodowości. Powstanie i rozwój polskiej świadomości w II połowie XIX i na początku XX wiekuNikodema Bończy-Tomaszewskiego, rozszerzając w ten sposób kontekst narodotwórczy o rolę Kościoła, endecji, a także samego ruchu ludowego na przełomie XIX i XX wiekuRównież w przypadku industrializacji i reformy rolnej warto sięgnąć do okresu przedwojennego i drugiej połowy lat 30. – pracy Dysproporcje. Rzecz o Polsce przeszłej i obecnej, autorstwa wicepremiera Eugeniusza Kwiatkowskiego i jego praktycznej działalności w postaci COP-u, oraz postaci Juliusza Poniatowskiego, ministra rolnictwa i reform rolnych.

Następnie prześledzić programy polityczne, gospodarcze i społeczne podziemnych partii politycznych i samego Państwa Podziemnego tak, aby umieszczając zagadnienia w dłuższej perspektywie trwania, zauważyć wojenny „skręt w lewo” i zastanowić się czy, czasem alternatywna niekomunistyczna Polska powojenna, nie byłaby w stanie zrealizować tych reform społecznych co PRL, bez terroru i obecności naszych „braci ze Wschodu”.

I tutaj znów wracamy tutaj do arcymilitarnej opowieści o Wyklętych, która wraz z mitem Powstania Warszawskiego bardzo mocno organizuje naszą pamięć i narzuca określony obraz i interpretację lat 1944-1956. Tymczasem rozpatrywanie okresu powojennego wyłącznie przez pryzmat karabinów i ziemianek niesie za sobą cztery podstawowe zagrożenia.

Po pierwsze, ze względu na swój stricte militarny charakter uniemożliwia dostrzeżenie tematów wymienionych wcześniej, które miały jeszcze istotniejszy wpływ na kształt powojennej Polski niż heroiczny opór Wyklętych.

Po drugie, utrudnia dostrzeżenie innych niż militarne, sposób walki z komunistami, np. działalności PSL-u Mikołajczyka, który w szczytowym momencie liczył sobie kilkaset tysięcy członków. Mocno widać to choćby w opus magnum Piotra Semki – My reakcja. Historia emocji antykomunistów 1944-1956. Publicysta DoRzeczy z jednej strony rozszerza naszą perspektywę spojrzenia na wskazany w tytule okres, z drugiej jasno wskazuje, który ze sposobów działalności był właściwszy i dojrzalszy – karabin i oczekiwanie na wybuch III wojny światowej było bardziej uzasadnione niż podjęcie politycznej walki przez powojenny PSL. I znów narracja stricte militarna pozostaje tą wiodącą.

Po trzecie, mówiąc o powojennej historii Polski, redukujemy ją do walki dwóch zantagonizowanych obozów: tych, którzy pragnęli niepodległej Polski oraz tych, którzy wypełniali postanowienia jałtańskie. Jest to oczywiście ujęcie potrzebne i zasadne, ale niedojrzałe, bo niepełne, skupiające się tylko na tych, którzy podjęli „grę o państwo”, a eliminujące z historycznego horyzontu miliony zwykłych ludzi, budujących wówczas nowy polski naród.

Po czwarte wreszcie, ryzykujemy całkowitą delegitymizacją okresu PRL jako państwa całkowicie i jednoznacznie niepolskiego, jako swoistego uzurpatora, „czarną dziurę” w okresie polskiej państwowości. Konsekwencje są jasne – w ten sposób nie warto zajmować się innymi tematami niż zbrojny upór przeciwko PRL i bohaterskie śmierci w ubeckich więzieniach. Natomiast w samym okresie Polski Ludowej interesują nas tylko Wielkie Daty, czyli „polskie miesiące”, rozpatrywane wyłącznie jako kolejne „stacje” w walce o odzyskanie niepodległości, oraz Wielkie Nazwiska – bohaterów i zdrajców, towarzyszących nam w tej insurekcyjnej podróży.

Tymczasem stawka w tej grze jest naprawdę duża i doskonale przedstawił ją Ryszard Legutko w Eseju o duszy polskiej: „Polak współczesny ma poważne kłopoty tożsamościowe, bo nie wie, co konstytuuje jego dzisiejszą rzeczywistość, co go ukształtowało, co ma chwalić, a co ganić, jakie są jego możliwości, miejsce i rola we współczesnym świecie, z czego w przeszłości powinien czerpać oraz jakie wyzwania przyszłe przed nim stoją. Od siedemdziesięciu lat Polacy są niemal wyłącznie przedmiotem, w znikomym zaś stopniu podmiotem historii (…) Polacy ciągle szukają swojego miejsca, nadrabiają zaległości, dołączają do innych, zamiast zajmować się kształtowaniem współczesnego świata zgodnie z własnymi planami i poczuciem słuszności”.

Zagrożenia w tym „genealogicznym procesie” są dwa: albo możemy szukać swojej tożsamościowej legitymizacji daleko w przeszłości, umieszczając nasze symboliczne wyobrażenia w utopijnym, arkadyjskim obrazie I RP, z jej światem dworków, pól i lasów, albo uciekać w kosmopolityczny sen, mrzonkę o bezpiecznej, globalnej wiosce. Idealizacja przeszłości vs idealizacja przyszłości – jeden i drugi scenariusz tak samo naiwny i podzielający tę samą podstawową wadę – budowanie bajkowych, nieistniejących światów, chęć ucieczki od żywiołów historii, nieumiejętność zmierzenia się z jej złożonością i prawdziwymi wyzwaniami jakie przed nami stawia.

Okres 1939-1989 wciąż czeka na opowiedzenie.

 

autor: Piotr Kaszczyszyn

za:  http://jagiellonski24.pl/2016/03/03/nieopowiedziana-polska/

9 Komentarzy

Filed under Bez kategorii

9 responses to “Nieopowiedziana Polska … czyli zakłamana.

  1. nana

    Śmieszny ten Legutko. Wydaje mu się, że ma prawo myśleć za mnie. A nie ma takiego prawa, bo ja mu go nie daję. I co? Gula skoczy nie tylko takim Legutkom, ale i przydupasom, co stając pod lampą udają że to oni świecą.

    Legutko opiera wszystko na materializmie, na posiadaniu dóbr materialnych, a to jest absolutnie niedopuszczalne, ponieważ znaczyło by, że każdy kto ma kasę może decydować za ludzi biednych. Nie może, nie ma takiego prawa a kasę niech sobie wsadzi w doopę.

    Człowiek to nie wypasione konto w banku i posiadłości ziemskie – Ziemia należy do Boga, a nie do jakiegoś Legutki – ale istota która przyszła na ten świat w specjalnym celu: by uczestniczyć w Ewolucji.

    Jak wiemy, życie zaczyna się narodzinami i kończy śmiercią i tego żaden Legutko nie zmieni; nie zmieni tego bycie Polakiem, patriotą, człowiekiem uczciwym czy szlabierzem.

    Więc zamiast podpierać się swoim rzekomym lepszym pochodzeniem powinien się taki pan Legutko zastanowić, jakie obowiązki ciążą na nim w związku z rolą, jaka przypadła mu, ponieważ urodził się on w tym wcieleniu, w takiej postaci, z takimi właściwościami i w takich okolicznościach. Dorabianie to tego dziwacznych teorii na temat polskości czy jej braku jest śmieszne. Więc i pan Legutko też jest śmieszny w tym swoim nadęciu.

    Rodzisz się jako człowiek i umierasz jako człowiek.
    To są ramy, jakie należy wypełnić w ramach przeznaczenia.

    Czasy, gdy jaśniepaństwo decydowało o ludzkim życiu i losie już się skończyły, i choć to może wygląda brutalnie, przyczyniła się do tego niesłychanie wyniszczająca wojna.
    Pan Legutko chciałby sobie powiosłować pod prąd Czasu. Ale tak się nie da i żadne pieniądze tu nic nie pomogą.

    Zadaniem ludzi jest zrozumieć własne człowieczeństwo oraz związane z tym prawa i wynikające z nich obowiązki.

    Nawiązywanie do jakichś pokracznych „ziemian”, „przemysłowców” i innych arystokratów – samozwańców opierających swoją władzę na pieniądzu – czy też „ludzi wielkiego nazwiska” to żałosne zabiegi dodawania sobie powagi tu, gdzie jej się nie ma.

    A polską historię i każdą inną pisali ci, co własną pracą umożliwiali funkcjonowanie danej społeczności, a nie pisały jej pasożyty realizujące swoje zboczone wymysły wysyłając przy tym ludzi na śmierć w wojnach o nic i po nic. Ale nazwisk tych ludzi nie zna nikt. Za to nazwiska bandytów są wyryte na pomnikach i mają świadczyć o wielkości danego „narodu”. A jaką wielkość mógł mieć klór, który siedział na zapleczu w czasie, gdy kmiecie padały w boju?

    Czas skończyć z powtarzaniem głupot i zacząć rozumieć, o co chodziło w tej tzw. historii.
    To co napisał pan Legutko może mieć dla niego znaczenie, ale rozciąganie tego na całość, na wszystkich Polaków to nadużycie. Pan Legutko może pisać i mówić w swoim imieniu i o sobie, o swoich przemyśleniach jako swoich przemyśleniach, ale nie są to i nie będą nigdy prawdy absolutnie.
    Taki Macierewicz chce ponoć zburzyć Pałac Kultury i Nauki.
    Ja chcę, by Pałac Kultury i Nauki pozostał na swoim miejscu nienaruszony.
    Dlaczego zwidy pana Macierewicza miałyby być ważniejsze niż moje życzenie?
    Skąd bierze się w niektórych przekonanie, że są ważniejsi niż „zwykły obywatel” jak na przykład ja?
    Jeżeli panu Macierewiczowi się Pałac Kultury i Nauki nie podoba, to niech nie patrzy w tamtą stronę.
    Ja chętnie patrzę na Pałac Kultury i Nauki i jeżeli pan Macierewicz go zburzy to nie będę miała na co patrzeć.
    Więc pan Macierewicz wyjście ma – nie musi patrzeć w tamtą stronę.

    Ręce precz od Symbolu Odrodzenia się Polski Słowiańskiej po II. wojnie światowej.

    Polubienie

  2. grzanek

    Skuteczną odtrutką byłaby z pewnością obligatoryjna lektura prac Aleksandra Bocheńskiego. Obowiązkowo Dzieje głupoty w Polsce. Niedawno pod artykułem Rękasa na prawicy net wszyscy zgodnie plusowali mój komentarz o niebagatelnej wartości tej książki dla polskiej świadomości narodowej, dla uzmysłowienia polskiej racji stanu i metod służenia tejże. Obecnie zabieram się za Kryzys Polski i kryzys ludzkości oraz Parę refleksji o Polsce i świecie – i już po pierwszych stronach widzę, że będzie to zajmująca lektura. W ciemno polecam!
    Przykładowy cytat z tej pierwszej:

    Napisałem, że liczne parokilowe paczki winny budzić naszą wdzięczność dla poszczególnych dawców – ale nie dla hamujących dostawę milionów ton zboża rządów. Czyżby mogło być inaczej? Tak jest, i tu zahaczam o ten dziwny, charakterystyczny dla naszego kryzysu aspekt zjawiska, który stanowi punkt wyjścia moich rozważań. Ten aspekt to wyrazy wdzięczności ze strony niektórych naszych emigrantów dla Reagana i jego sojuszników – za to, że zamierza zadać śmiertelny cios naszej aprowizacji, a także całej polskiej gospodarce. I, rzecz trudna do uwierzenia, ci rodacy proszą o więcej, o dalsze ciosy.

    Polubienie

  3. grzanek

    Także: do lektury przystąp! 🙂

    Polubienie

  4. kika22

    Nieopowiedziana Polska … czyli zakłamana.

    Taaaaa, dla żydów błogi raj, a dla gojów wieczna niewola i tułaczka, spisana przez parchów na papierze, który jest cierpliwy.

    https://wsjp.pl/haslo/podglad/7661/papier-jest-cierpliwy

    Mazurek Trzeciego Maja / Witaj majowa jutrzenko / 3 Maj

    Hej!

    Polubienie

  5. kika22

    Witaj majowa jutrzenko…

    Witaj Lucyferku, Ty ,,upadły” aniołku z gwiazdą Dawidka na czole!

    Lucyfer

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Lucyfer

    Magiczny pierwiastek fosfor, który świeci w nocy.

    Fosforos (mitologia)

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Fosforos_(mitologia)

    Hej!

    Polubienie

  6. kika22

    US-rajska konstytuta/prostytuta była pierwsza na świecie?

    Konstytucja 3 maja

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Konstytucja_3_maja

    Statuty konstytuty/prostytuty żydowskiego pochodzenia z początków XVI w, spisane po łacinie, ponieważ w tym czasie jeszcze nie było, oficjalnego polskiego języka.

    Statut Łaskiego

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Statut_Łaskiego

    Hej!

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.