To nie jest polski rząd, to jurgieltnicy!

Czasami jedno, lapidarne słowo odsłania prawdę skrywaną przed narodem. Jurgielnicy, tak – bardzo trafnie, Włodzimierz Knurowski, rolnik z Iwkowej w powiecie brzeskim – określił obecny rząd i prezydenta Polski. Owi jurgieltnicy przerażeni społecznym, negatywnym oddźwiękiem po tzw. szczycie bliskowschodnim wykonują obecnie różne spektakularne gesty, chcąc ratować resztki reputacji w opinii krajowej i międzynarodowej. Jedyne czemu dają dowód, to własnej służalczości, braku politycznych kompetencji i odpowiedzialności,  i zarazem całkowitego braku poczucia honoru i godności. Jedyne co powinien zrobić premier, to cały rząd, z sobą na czele, podać do dymisji. Co zaś powinien zrobić prezydent, a w zasadzie naród z prezydentem?… to, na co zasługują jurgieltnicy!

Kiedy Związek Zawodowy Rolników Solidarni , Federacja Gospodarstw Rodzinnych i My, Polska Patriotyczna, jako współorganizatorzy protestu w dniu 12 lutego 2019 r. przed ambasadą Stanów Zjednoczonych wzywaliśmy Polaków do zademonstrowania odwagi i determinacji w artykułowaniu słusznych postulatów suwerenności gospodarczej i politycznej  oraz obrony polskiego interesu nie tylko teraźniejszego, ale także przyszłych skutków nierozważnych decyzji politycznych najwyższych władz polskich, wykonujących ubliżające polecenia USA i Izraela – to ostrzegano nas przed międzynarodowymi reperkusjami, przed szerzeniem awanturnictwa politycznego, a nawet o posądzano o prowokację. Taki jest poziom gotowości przeważającej liczby tzw. środowisk narodowo-patriotycznych do obrony podmiotowości naszego państwa, do niezgody na dyktat zewnętrzny i poniżanie Polski na arenie międzynarodowej.

Jak dowodzą ostatnie dni, to właśnie my współorganizatorzy i współuczestnicy manifestacji, mieliśmy i mamy rację głosząc, że Polacy muszą przestać się cofać, że  muszą określić nieprzekraczalną granicę dla tolerowania agresywnych, roszczeniowych, bezczelnych i jawnie grabieżczych poczynań światowych organizacji żydowskich. Tym niebezpieczniejszych, że zdobywają one oficjalne poparcie politycznych władz państwa Izrael.

Stany Zjednoczone są zakładnikiem ideologicznych i polityczno-finansowych środowisk syjonistycznych. Ma to negatywne skutki dla międzynarodowej pozycji USA, ale to nie jest nasze zmartwienie. Polskim problemem jest fakt ścisłej zależności obecnych władz polskich od konfrontacyjnej, imperialnej strategii neokonserwatywno-syjonistycznego lobby w federalnych instytucjach Stanów Zjednoczonych, które niepomne na ludobójcze skutki działań poprzednich administracji na Bliskim Wschodzie eskalują konflikt międzynarodowy nie tylko w tamtym rejonie, ale chcą go przenieść i do Europy Środkowo-Wschodniej.

Ten dojrzewający konflikt wojenny poprzedza wyczerpująca w skutkach dla polskiej gospodarki polityka sankcji i kontrsankcji, które nie przynoszą żadnych pozytywnych skutków dla polskich rolników i przedsiębiorców, ale na odwrót powoduje to wypieranie nas Polaków z tradycyjne przyjaznych regionów i obiecujących rynków zbytu. Zamiast stabilizacji krajowych producentów i ich ekspansji na rynkach zagranicznych produkujemy sobie wrogów politycznych i zamykamy możliwości współpracy gospodarczej. Polsce bez zgody naszych obywateli, a za sprawą wasalnych polityków PiSowskich ( wcześniejsi okragłostołowi „wybrańcy”też nie byli lepsi) przypinana jest etykieta amerykańsko-izraelskiej marionetki, która wynajmowana jest do zlecanych awantur i ekspedycji karnych. Jest to bezrozumne trwonienie atosu polskości na usługach obcych rządów.

 

Wojna cudzymi rękoma, to jest ulubiona strategia anglosaskiej polityki, której ofiarą Polska padała już wielokrotnie w swojej historii – zawsze tracąc i zawsze cofając się w rozwoju, zawsze płacąc olbrzymią cenę w wymiarze materialnym i trudnym do odrobienia wymiarze, setek tysięcy, czy wielu milionów istnień ludzkich. Warto za Włodzimierzem Kurowskim powtórzyć: Polsko, obudź się!

 

PZ