Białoruś, Polska:rok 2020, a kwestia Polaków na Białorusi

Za zgodą  prof. Tadeusza Kruczkowskiego z Grodna, zaprzyjaźnionego z naszą redakcją, m.in.  z czasów realizacji  w roku 2010 przez WPS Production filmu ” Polacy na Białorusi – zamieszczamy niezwykle ciekawą analizę obecnej rzeczywistości politycznej na Białorusi, dokonaną przez byłego przewodniczącego Związku Polaków na Białorusi ( lata 2000-2005), a zarazem historyka zajmującego się dziejami stosunków polsko-białoruskich i polsko-rosyjskich, w tym także ich teraźniejszym obliczem. Dziękujemy za udostępnienie tekstu, a także za gotowość do odnowienia i kontynuowania wzajemnych kontaktów. Przedstawiane poglądy są oczywiście poglądami i ocenami autora.

PZ

_________________________

              Na Białorusi mieszka obecnie największa polska mniejszość na Wschodzie – oficjalnie jest to ponad 300 tys. osób według spisu oficjalnego z roku 2009, a według spisu oficjalnego z roku 1999 roku – ponad 417 tys. osób i wedlug spisu oficjalnego z roku 1959 roku – ponad 538 tys. osób. Natomiast obecnie według danych organizacji polskich, jest to około 1-1,5 mil. osób, a według danych kościlenych – ponad 2 mil. katolików, większość, z których przyznaje się do polskości albo ma polskie pochodzenie. I jak na około 9,5 mil. kraj, to jest to bardzo dużo. Tak znaczne rozbieżności w określeniu dokładnej liczby Polaków można wytłumaczyć przede wszystkim różnorodnością stosowanych kryteriow liczenia, a także metod przeprowadzania spisów powszechnych oraz podejścia ideologicznego. Zależą one rownież od polityki władz państwowych Białorusi. Tym bardziej, że jest to ludność, która zamieszkuje w zwartych grupach tereny Grodzieńszczyzny, wschodniej Mińszczyzny, historyczną Wileńszczyznę i Brasławszczyznę, a więc przeważnie kresy północno-wschodnie Polski przedwojennej. Polacy na Białorusi byli zawsze w sytuacji szczególnej, zarówno za czasów carskich, sowieckich, jak i obecnie [1, s. 198-205, 213-219 i in.].

 

Na Białorusi dziś kolejna rewolucja (jak dżinsowa z 2006 roku, czy pomarańczowa 2004 i 2014 na Ukrainie). Jaka ona będzie narazie nie wiemy: już widać, że nie jest оna aksamitna jak w Czechosłowacji w 1989 roku. Pozostało jeszcze wiele opcji. Od propagandystskich wersji: Białoruś będzie wolna lub okupowana do opcji politologicznych. Oni tak że są różnorodne: od długiej wersji polskiej poprzez porozumienia opozycji z nomenklaturą rządzącą (okrągły stół w Magdalence), wersja wenezuelska, prosta zmiana przez Moskwę swojego protegowanego poprzez przewrót pałacowy, do wersji Ceausescu i wiele opcji pośrednich.

 

A na początku 2020 roku wydawało się z wyborami że wszystko będzie tak jak zawsze. Prezydent Rosji W. Putin tuż przed wyborami jak wycofał się z wcześniejszej krytyki A. Łukaszenki i udzielił mu poparcia. Moskwa mogłaby być zainteresowana usunięciem Łukaszenki albo jego osłableniem, jak to było w 2010 roku. Powodów jest wiele. Najogólniej można stwierdzić, że stał się on zbyt niezależny: najważniejsze że w 2019 roku odmówil się od głębokiej integracji z Rosją (nie podpisał Karte drogową integracji, szczegolnie punkt 31), faktyczne przystąpienie do Rosji. Oznaczało to konieczność dla W. Pucina zmiany konstytucji w celu utrzymania władzy. A to nie zapomina się. Jego współpraca z Chinami musi też niepokoić Rosje. A w próbach uniezależnienia się od dostaw ropy z Rosji prezydent Białorusi okazał się wytrwaly: otrzymał dostawy ropy nie tylko z Azerbejdżanu, ale i z USA i t.d.

 

Tym razem w 2020 roku poważni kandydaci na urzad prezydenta Białorusi (W. Babaryko, S. Tichonowska, W. Cepkało) okazało się zwolennikami Rosji. Zwolennicy białoruskiej opcji narodowej (M. Statkiewicz, P. Siewieryniec) zostali nie zarejestrowani. Najniebezpieczniejsi dla A. Łukaszenki kandydaci (W. Babaryko, S. Tichonowski, W. Cepkało) zostali aresztowani jeszcze do wyborów prezydentskich. Została tylko żona Sergieja Tichonowskiego – Swietłana Tichonowska. Akurat ona jako gospodynia domowa nie była rozpatrywana jako poważny rywal prezydenta.

 

Jednak okazało się zupełnie inaczej. To było głosowanie protestu: każdy – tylko nie A. Łukaszenko. Podobnie było w 1994 roku kiedy głosowały na A. Łukaszenko żeby tylko nie na premiera W. Kiebicza. Ogłoszenie oficjalnych wyników wywołało masowe protesty. Zakres tych protestów był nieoczekiwany dla wszystkich: Łukaszenko, Rosji, Europy i samej białoruskiej opozycji. Przez krótki czas taktyczne interesy Rosji i Zachodu na Białorusi zbiegły się. Oprócz zaciekłego i autentycznego protestu obywateli Białorusi, strony te w różnym stopniu stały za tym protestem.

 

Przyczyn wewnętrznych tych masowych protestów jest kilka: pogarszająca się sytuacja gospodarcza w kraju; groza integracji z Rosją, a zarazem i rosyjskie inspiracje buntu dla osłabienia A. Łukaszenki; skutki koronowirusa (w kraju z powodu kwarantanny zostały setki tysięcy aktywnych obywateli Białorusi zmuszonych do pracy zarobkowej w Polsce, Rosji i innych krajach); otwarte manipulacje podczas głosowania i wyniki głosowania na poziomie 80 proc.(już to okazało się za dużo, może poziom naprzykład 55 proc. byłby postrzegany spokojniej); nareszcie wszystcy zwyczajnie mieli już dość i wyrosło nowe pokolenie, znaczna część Białorusinów ostatecznie dojrzała swoją tożsamość narodową i in.

 

Skoro otrzymałem ponad 80 proc. głosów to po co miałbym fałszować wybory twierdził po wyborach A. Łukaszenko. Idąc tą logiką można dzisiaj zapytać: skoro dotychczasowy prezydent Białorusi w wyborach otrzymał ponad 80 proc. głosów, a jego najsilniejszy konkurent S. Tichanowska ponad 10 proc. głosów, to po co siły porządkowe rozpędziły demonstrantów w wieczór powyborczy w Mińsku i innych miastach kraju? Zrobiły to siły OMON tak brutalnie (prawdziwy «gestapo omon!») że nawet nie tylko za granicą zaczęli protestować, nie tylko społeczeństwo Białorusi, ale nawet niektórzy przedstawiciele rządzącej nomenklatury. Wysocy urzędnicy MSW przeprosili za «ekscesy» i … żadnych konsekwencji.

 

Obecne protesty na Białorusi w stosunku do poprzednich mają ogromny masowy charakter i obejmują prawie cały kraj. Nie są scentralizowane i mają wyłącznie pokojowy charakter. Wiele działaczy opozycyjnych którzy mógłby poprowadzić te protesty aresztowano jeszcze do wyborów (M. Statkiewicz, P. Siewieryniec). Inni starzy liderzy opozycyjni – A. Lebedzka, A. Milinkiewicz, А. Sanikow, W. Nieklajew okazali się na to nie gotowi: po prostu nie są dziś widoczni w tym ruchu protestacyjnym. Paradoksem dla opozycji okazała się następująca sytuacja: jeśli wcześniej było wielu liderów i niewielu protestujących, to teraz jest wielu protestujących i niewielu wodzów. Zabrzmi to brutalnie, ale to za mało. Osobliwością obecnej sytuacji politycznej na Białorusi jest to, że wszystko może się zmienić już za pare dni, a może dopiero za kilka lat…

 

Dla Polski zachowanie niepodległości Białorusi, moim zdaniem, w geopolitycznym planie ma kluczowe znaczenie, jak i możliwość polskich wpływów w tym państwie. A polską mniejszość narodowa na Białorusi w tym wypadku ma zasadnicze znaczenie. Utrzymanie niepodległości Białorusi obecnie leży poza zasięgiem możliwości białoruskiej opozycji, a także i Polski, jeżeli inne będzie porozumienie Rosja – USA. Czy warto oddawać w zastaw największą polską mniejszość na Wschodzie tylko za mityczny wizerunek «demokratycznej» Białorusi albo nacjonalistycznej?

 

Prawdziwym zwycięzcą wyborów jest w mojej ocenie W. Putin. A. Łukaszenka znowu został skazany politycznie tylko na Rosje (jeżeli utrzyma się), bowiem nie ma możliwości manewru politycznego na Zachód. Prezydent Białorusi w rosyjskim mniemaniu powinien zapomnieć o dwóch kierunkach swojej polityki zagranicznej (Wschód-Zachód), o czym mówi i próbuje ją realizować jako białoruskie państwo autorytarne od 2004 roku (podobne do modelu Kazachstanu).

 

Obecnie w Polsce ponownie zwyciężyła polityczna opcja walki o «demokrację» na Białorusi, poświęcając polską mniejszość narodową na korzyść białoruskich nacjonalistów. Gdy Polska działa w imię «najwyższych standardów» to inne państwa słownie się z tym zgadzając w rzeczywistości skrupulatnie dbają o swoje interesy gospodarcze i polityczne. Nawet w stosunku do Białorusi, choćby takie jak na przykład Litwa i Niemcy.

 

         Litwini nie patrząc na sojusznicze stosunki z Polską rozpatrują swoich Polaków jako wrogi element i materiał do asymilacji. Natomiast na Białorusi Litwa od dawna prowadzi politykę pragmatyczną: zacieśniają się kontakty gospodarcze, kulturalne i polityczne (do obecnego kryzysu). Litwa jeszcze w końcu lat 90-ch zbudowała i finansuje dwa kompleksy kulturalno-oświatowe dla litewskiej mniejszości narodowej.

 

Wracając do sytuacji Polaków na Białorusi: paradoks polega na tym, że Białoruś czasów A. Łukaszenki, jest jedynym krajem za polską wschodnią granicą, który nie próbuje niszczyć śladów polskiej kultury i dziedzictwa, a ogłasza je swoimi (podobnie jak Litwa). Dodajmy, że jest także jedynym krajem za polską wschodnią granicą, który ma tych samych bohaterów narodowych co i Polacy – Adama Mickiewicza, Tadeusza Kościuszko czy Ignacego Domeykę. Władze Białorusi przy tym przyznają, że te wielkie postaci historyczne mają polski rodowód.

 

Tylko Białorusini za wschodnią granicą na razie nie są do Polaków źle usposobieni, chociaż propaganda jeszcze carska, a potem i sowiecka wiele zrobiły dla powstania wizerunku Polaka-obszarnika, wyzyskiwacza prostego białoruskiego chłopa albo «białopolaka» [2]. I rzecz tutaj nie tylko w biernej mentalności Białorusinów, ale i w historycznych uwarunkowaniach. Białorusini zbyt późno poczuli się odrębnym narodem. Na terenach współczesnej Białorusi zachodniej Polacy nie tylko byli narodem dominującym kulturalnie, politycznie, ale i liczebnie. Na tych terenach to Białorusini byli mniejszością narodową i zachowali to w pamięci etnicznej [1]. Natomiast na terenach Białorusi wschodniej sytuacja była inna. Tutaj Polacy byli mniejszością narodową. Tutaj chłopi białoruscy w czasie powstania styczniowego za 3 ruble z zachęty władzy carskiej wydawali polskich powstańców [3]. Tutaj władza sowiecka zorganizowała rzeź klasową Polaków-obszarników (obszarników wszystkich, a nie tylko Polaków) i chłopi białoruscy w tym uczestniczyli. Podobne rzeczy już w 1939 roku [21], robione przez komunistyczne bojówki z wykorzystaniem marginesu społecznego, powtórzyły się w niektórych miejscowościach enklaw ludności prawosławnej – Skidlo, Ostryno – w stosunku do polskich osadników, ale na atakowanie polskich wsi już nie odważyli się [1].

 

Białorusini na terenach byłej II Rzeczypospolitej w znacznym stopniu były pod wpływem cpolskiej kultury. Obecnie Polacy i Białorusini w tym kraju mieszkają razem szanując nawzajem swoje tradycje. Oficjalnie uznawane są święta katolickie obok prawosławnych, są dość liczne małżeństwa mieszane.

 

Nie oznacza to jednak, że zawsze tak będzie… I tutaj są problemy. Ale jednak w stosunku do tego, co tutaj może powstać po możliwym dojściu do władzy białoruskich nacjonalistów, są one nieznaczne.

 

Hołubieni i finansowani z Polski białoruscy nacjonaliści (akurat oni tworzą trzon opozycji) twierdzą że Mickiewicz, Kościuszko czy Domeyko są Białorusinami, a Tadeusz Kościuszko w ogóle jest najbardziej znanym na świecie Białorusinem. Nie mówiąc już o królach polskich i wielkich książętach litewskich, którzy też oczywiście byli Białorusinami tylko że byli nieświadomi tego. Uparcie także twierdzi się w tych środowiskach, że na Białorusi nie ma Polaków, a są tylko białoruscy katolicy, albo spolonizowani Białorusini. To te ugrupowania polityczne oskarżają Kościół katolicki na Białorusi o polonizację Białorusinów, tak jak w dawnych czasach, jak i obecnie [1-2; 7-8 i in.]. To Z. Pozniak (hołubieny i finansowany w Polsce) ogłosił, że – nasze ziemie to Białystok, Wilno, Czernigow. A na pytanie «Co z tym zrobicie?» Odpowiedział: «Odzyskamy to!». Przykład nieudanej wizyty K. Skubiszewskiego na Białorus dobitnie o tym świadczy.

 

W odpowiedzi na prośby Związku Polaków na Białorusi o oficjalnej pomocy Polakom na Białorusi i odbycie wizyty do Mińsku, ówczesny minister spraw zagranicznych W. Cimoszewicz (były komunista) powiedział, że nie pojedzie do dyktatora nawet w sprawie polskiej mniejszości narodowej … (taki zasadniczy!). A teraz … do niego przyjeżdżają nie tylko polscy prawicowi politycy (Stanislaw Karczewski, Witold Waszczykowski ), ale też i zachodni – Angela Merkel, Francois Hollande, John Bolton i inni. Roman Giertych chociaż przed zdradą podczas kryzysu ZPB w 2005 roku próbował coś zrobić … I wszystko się mogło być inaczej i w stosunkach – Polska-Białoruś, a także Polacy na Białorusi.

 

W 2004 roku polskie elity polityczne pod wpływem sukcesu «pomarańczowej rewolucji» na Ukrainie poszły w kierunku wykorzystania Związku Polaków na Białorusi do rozgrywki przeciwko Łukaszence. O tym, że ZPB, podobnie jak i Polska Macierz Szkolna, mają w swym statucie określoną działalność kulturalno-oświatową, a prawo białoruskie zabrania organizacjom społecznym prowadzenia działalności politycznej, w Polsce dobrze wiedziano. Wprost stwierdzano, że ZPB powinien być «apolitycznym» stowarzyszeniem, które nie będzie występowało przeciwko reżimowi Łukaszenki. W swoim czasie w rozmowie z Romanem Giertychem kiedy była postawiona kwestia działalności politycznej Związku Polaków na Białorusi i pozycji białoruskich nacjonalistów zapytalem: «Czy w tej sytuacji polskie czolgi wejdą do Grodna?» i po negatywnej odpowiedzi dodałem «To o czym my tutaj mowimy!» Jak wiadomo pomoc Polski w «demokratyzacji» Białorusi to jedno, a konflikt z wykorzystaniem Polaków jako narzędzie to drugie. Bowiem obecnie oficjalny ZPB faktycznie nie działa, i niemożliwe jest prowadzenie działalności statutowej nieoficjalnego ZPB (nauka języka polskiego, rozwijanie kultury itp.) na nielegalnеj pozycji.

 

W marcu 2005 roku, na VI zjeździe Związku Polaków na Białorusi poprzez różne manipulacje pozaprawne (w tym także i kryminalne) jego prezesem została Andżelika Borys. Władze Białorusi dobrze wiedziały, jak doszło do kryzysu i tej zmiany (bowiem także ją popierały), jakie były cele tej operacji (i jakie instytucje ze strony polskiej to realizowały) i co tak naprawdę ma za zadanie robić grupa Borys. Można domniemywać, że dla niektórych ośrodków władzy w Mińsku działalność grupy Borys była na rękę, bo praktycznie osłabia znaczenie polskiej mniejszości i paraliżowała działalność ZPB (tego legalnego). Wskazywać na to może także wyjątkowa tolerancja reżymu dla samej Borys, która nawet po występach w Strasburgu, gdzie jako obywatelka Białorusi oskarżała jej dyktatorskie władze o wszystko co najgorsze – swobodnie wróciła do kraju i nadal prowadziła swoją aktywność. A więc za polskie pieniądze, polskimi rękami niszczyło się polskość na Białorusi!

 

Polskość na Białorusi po 2005 roku (jak pisano już nie jeden raz) w tej sytuacji jest niszczona polskimi rękami i za polskie pieniądze: zniknęła większość struktur terytorialnych, zniknęła polska prasa, radio, telewizja, ponad 3-krotnie spadła liczba dzieci uczących się języka polskiego po 2005 roku itd. [4]. SLD Kwaśniewskiego-Rotfelda, PIS Kaczynskich i PO na czele z D. Tuskiem włączyły w 2005 roku Związеk Polaków na Białorusi, a znaczy polską mniejszość do polityki na Bialorusi. To było zrobiono rękami grupy Gawina-Borys wciągnąć ZPB do białoruskiej walki politycznej po stronie białoruskich nacjonalistów na wyborach prezydenckich 2006 roku. Wszędzie na świecie działa zasada, że mniejszość narodowa jako zbiorowość nie włącza się do polityki po żadnej stronie. Oczywiście, osobiście każdy Polak na Białorusi jako obywatel tego państwa może być członkiem każdej legalnej partii, ale to już jego wybór osobisty.

 

Mamy bardzo niebezpieczną tendencję dzielenia Polaków na Białorusi na «prawdziwych» i «nieprawdziwych». Chce jeszcze raz powiedzieć, że nikt w Polsce nie ma prawa oceniać tego, kto jest dobrym Polakiem, a kto nie. Nie ma Polaków Łukaszenki i Polaków Tuska – są etniczni Polacy na terenach obecnej Białorusi, na ziemi która od wieków jest ich ziemią.
Część polityków polskich znowu to zrobiło w 2010 roku wbrew interesom Polski włączając się w walkę o «demokracje» na Białorusi razem z oficerem KGB wychowankiem akademii KGB ZSRR – T. Gawinem. Więcej tego w 2010 roku, widać z polecenia D. Tuska, minister Kudrycka zatrudniła zawodowego oficera KGB na etacie w swojej uczelni w Białymstoku. Zawodowy oficer KGB T. Gawin wykładał europeistyke (!) dla polskiej mlodzieży za pieniądze polskiego podatnika (jak mówili w Białymstoku – KGBistyke), a więc uczył ich zasadom demokracji. Trudno to nawet skomentować. W stosunku do  kategorii byłych oficerów KGB to w swoim czasie inny wychowanek akademii KGB ZSRR – W. Putin oświadczył, jako znawca tematu, że byłych w tej slużbie «nie bywajet». W naszym przypadku dodatkowym argumentem jest żona T. Gawin – Natalja (jak określił sam Gawin – rodowita Rosjanka, posiadająca Karte Polaka) jest córką generala KGB ZSRR – FSB Rosji (obecnie w stanie «spoczynku»…ale jak tlumaczył sam W. Putin…)

 

Ciekawie, że te wysokie powiązania mieli intrygujące odwierciedlenia. Tak naprzykład podczas samitu OBWE w Istambule w 1997 roku B. Clinton i A. Kwaśniewski skrytykowali Białoruś za łamaniu praw czlowieka. Wtedy to podczas osobistego spotkania A. Kwaśniewskiego i A. Łukaszenki prezydent Białorusi wręczyl prezydentowi Polski jako odpowiedż na krytykę list obecnego prezesa ZPB T. Gawina. W nim nasz «wojownik za demokrację» na Białorusi dziękował prezydentowi Białorusi A. Łukaszenko za troskę i opiekę nad Polakami z Białorusi. Długo potem dziennikarze opisywali minę A. Kwaśniewskiego… A propos – T.Gawin nigdy nie potrafił wytłumaczyć dlaczego on napisal ten list bez zgody Rady Naczelnej ZPB i jak to zrozumieć, że na Białorusi on krytykował reżym, a za granicą go bronił…. Tylko że w Polsce panujący jakoś o tym szybko «zapomnieli».

 

Polska przez te wszystkie dziesięciolecia nie miała koncepcji polityki wschodniej opartej na naturalnym lobby – polskiej grupie narodowej, która w wielu regionach Grodziеńszczyzny jest w większości. Stąd mamy nieudolność polskich dyplomatów w kwestii Polaków na Białorusi. Doktryna Giedroycia jest dla nas spisaniem na straty. To pisałem jeszcze w 2003 roku [6]. (Więź, nr 1, 2003). Czy Polacy na Białorusi są spisywani na straty? Nie chodzi o dołączenie do Polski, ale o rozwiązanie problemu Polaków na Białorusi. Pomoc: nie tylko materialną, ale przede wszystkim prawną i polityczną.

 

Karta Polaka to jest rozwiązanie tymczasowe. Ponadto okoliczności i forma jej wprowadzenia sprawiły, że często nie jest otrzymywana przez rdzenną ludność z prowincji, ale przez przywódców białoruskich organizacji nacjonalistycznych, a nawet białoruskich przemytników. U nich ona otrzymywala nazwe «książeczki pracy». Białoruskie strony internetowe są pełne ogłoszeń o możliwości uzyskania Karty Polaka i cenie za tą usługe. Nietrudno zgadnąć, kto za tym stoi.

 

Musi być wprowadzona instytucja podwójnego obywatelstwa dla wszystkich chętnych Polaków ze Wschodu, w tym i z Białorusi. Nasi dziadowie i ojcowie mieli polskie obywatelstwo i nigdy od niego nie odmówili się. Oznacza to, że wszyscy ich potomkowie powinni automatycznie otrzymywać polskie obywatelstwo. Podobnie jak to zrobili Niemcy, Węgrzy czy Żydzi. I sama Polska to czyni w stosunku do Żydów, którzy wyjechali po 1968 roku. Czy odmowa od tego działania ma znaczyć, że Polacy na Białorusi są spisywani na straty? Оrganizacje mniejszości narodowych, a tym najbardziej Polacy na Białorusi, nie mogą się politycznie angażować. Mniejszość narodowa nie może zajmować się obalaniem reżymu. Może to stać się jej wielkim zagrożeniem i narazić ją na zarzut dążenia do polonizacji

Białorusinów. Niezauważalnym sukcesem ZPB w latach 2000-2005 było to, że twardo trzymając się deklaracji apolityczności ZPB miał on kilka lat względnej – jak na tamtejsze warunki – swobody. Nikt nikogo z lokali związkowych nie wyrzucał, działalności kulturalno-oświatowej nie zabraniał [6].

 

Obecna polityka w stosunku do polskiej mniejszości narodowej na Wschodzie nie zdała egzaminu jeszcze i z innych powodów: na zupełnie boczne tory zeszła sprawa odbudowy szkolnictwa i tworzenia polskiej inteligencji. Polska sama buduje szkoły, zamiast prowadzić rozmowy z rządem Białorusi o otwarciu takich szkół w regionach gdzie przeważa ludność polska. Studia w Polsce, zamiast pomagać w tworzeniu polskiej inteligencji na Wschodzie, stały się dla części młodzieży możliwością wyjazdu do Polski na stałe, a dla rządu Białorusi możliwością wypuszczenia pary z kotła [7, s.119]. W Grodnie (tylko oficjalnie mieszka ok. 80 tysięcy Polaków, a właściwie jest ich ponad 2 razy więcej) nie ma Centrum kultury polskiej. Ale jest takie Centrum kultury azerskiej. W swoim czasie marszalek senatu RP L. Pastusiak odmówil propozycji Związku Polaków na Białorusi budowy takiego Centrum kultury polskiej.

 

Trudne są w Polsce do zrozumienia problemy relacji: Polacy na Białorusi – państwo białoruskie i białoruski ruch narodowy. We współczesnej Polsce, zaangażowanej we wspieranie białoruskich narodowców, panuje powszechne przekonanie o tym, iż zwycięstwo demokracji w RB rozwiąże także problemy białoruskich Polaków. W szczególności tą wersję dla polskiej młodzieży, w tym z Białorusi, proponował Jan Malicki, dyrektor Szkoły Studiow Wschodnich UW. Twierdził, że oni (naсiоnaliścy Białorusi i Ukrainy) będą bronić was, Polaków na wschodzie! Jak ciekawe: przez brutalną asymilację i dla oficjalnej Warszawy niema problemu Polaków na wschodzie?! Mitologia tutaj, to budowanie sojuszu z białoruskim i ukrainskim nacjonalizmem [5, s.170].

 

Większość działaczy białoruskiego ruchu narodowego mówi o istnieniu na Białorusi Polaków jedynie jako Białorusinów-katolików, lub «opolaczonych» Białorusinów. Niestety to nastawienie nie należy do przeszłości. Białoruskie środowiska narodowe we wszystkie okresy i przedsięwzięcia polityczne zasadniczo kwestionują istnienie Polaków na Białorusi a relacje z Polską i polskością w przeszłości traktują jako zawsze szkodliwe [8, s.164].

 

W początkowym okresie grupa Łukaszenki jako jedyna nie deprecjonowała miejscowej polskości, a Łukaszenko zabiegał o poparcie ZPB odwiedzając Grodno. Z tego okresu znana jest jego wypowiedź o tym, że «Poliaki w Grodno eto naszi ludzi!» [8, s.166]. Później, wielokrotnie odnosząc się do «sprawy polskiej» na Białorusi, nigdy nie twierdził, że są to spolonizowani Białorusini. Powiedział «to są moi Polacy» [8, s. 166]. A. Łukaszenko w Stambule w 1996 roku deklarował, że liczba Polaków na Białorusi wynosi 1,5 mln. Dzisiejsze niepokoje i prześladowania ZPB to, naszym zdaniem, kwestia autorytaryzmu, to znaczy niedopuszczalne są niezależne instytucje, a nie etniczna polonofobia reżimu.

 

Od czasu do czasu oficjalne białoruskie dziennikarstwo przedstawia Polskę i polskie organizacje publiczne jako niemal bastion zła: mówią, że ma zakusy na część białoruskiego terytorium, a nawet popierało próbę «zamachu stanu». Co najmniej dwukrotnie w 2011 roku (a teraz znowu w 2020 roku) białoruski prezydent Aleksander Łukaszenko stwierdzał, że Polska ma poglądy na terytorium Białorusi. Przywódcy Polski, jego zdaniem, «śpią i widzą, że granica przebiega pod Mińskiem, nie mogą się zgodzić, że granica jest tam, za Grodnem». Oskarżając Polaków o zamiar «odcięcia części zachodniej Białorusi» oficjalny przywódca obiecał: «Dopóki ja tu mieszkam i istnieję jako prezydent kraju, oni nie będą widzieć tego jako własnych uszu. Nasz kraj jest jeden, integralny i niepodzielny» [9-10].

 

        Historycy i krajoznawcy białoruscy wygenerowali dominującą do dzisiaj tzw. narodową koncepcję historii Białorusi. Politolodzy i dziennikarze formułowali tezy o jedności etnonarodowej mieszkańców współczesnej (i historycznej) Białorusi, w której ideowo rzecz ujmując nie było miejsca na wpływy i dorobek kulturowy Polaków tych ziem [8, s. 167]. Nie udało się przezwyciężyć tendencji do upolitycznienia historii we współczesnej białoruskiej historiografii, o czym świadczy przykład historii Białorusi opublikowany w Lublinie w 2002 roku (za polskie pieniądze) przez autora wiadomego białoruskiego historyka Z. Szуbieka. Autor stwierdza: «… biorąc pod uwagę obecną sytuację, należy dążyć nie do kulturowego modelu ludu (etniczny, obiektywny), ale do modelu funkcjonalnego. Wszystko na Białorusi jest białoruskie. Wszyscy obywatele Białorusi to Białorusini» [11, s. 505]. To próba wypracowania przebiegu stopniowej asymilacji – wszystkiego w kraju do białoruskości. Badany problem stał się w mniejszym lub większym stopniu przedmiotem licznych publikacji w szeregu białoruskich publikacji o charakterze ogólnokrajowym i na stronach internetowych, takich jak «Białoruski Partizan», a zwłaszcza na stronie czasopisma «Arche-Paczatak».

 

W 2018 roku białoruskie środowiska narodowe prowadziło «patriotyczne akcję upamiętniania «białoruskich obrońców Ojczyzny» kiedy obok polskich upamiętnień powstańców styczniowych stawiano białoruskie znaki. W ramach akcji ustawiane pamiątkowe «strzały» w miejscach pochówków bohaterów, «walczących o Białoruś» [12].

 

Portal dotowany przez Polskę białoruskiego Radia «Racyja» (Racja), wskazujący wsparcie finansowe MSZ RP, Fundacji Solidarności Międzynarodowej oraz Fundacji «Polska Pomoc», z wyraźną aprobatą poinformował o tej «społecznej akcji». Organizatorzy akcji – działacze wspieranego przez Polskę Białoruskiego Frontu Ludowego (BNF, wedlug którego na Białorusi są tylko Białorusini-katolicy, lub «opolaczoni» Białorusini) oraz partii «Za Wolność» Aleksandra Milinkiewicza [12]. W Polsce, reprezentowany on jako demokrata, uważany za polityka propolskiego (!?), któremu na «pożarcie» w 2005 roku oddała oficjalna Warszawa Kwaśniewskiego-Rotfelda Związеk Polaków na Białorusi [13, s. 229].

 

Na Grodzieńszczyźnie te «strzały»  ustawiono przy pomnikach polskich powstańców w powiecie Mostowskim na mogile 12 powstańców we wsi Pacewicze oraz w Miniewiczach koło historycznych Bohatyrowicz przy już upamiętnionej mogile – kopcu 40-tu powstańców – (opisanej przez Elizę Orzeszkową w powieści «Nad Niemnem») [12].

 

Najbardziej wymownym jest nadpis po białorusku: «Айчына абаронцам сваiм. Беларусь перадусiм». Po polsku to znaczy – «Ojczyzna swoim obrońcom. Białoruś ponad wszystko». A po rosyjsku to znaczy – «Родина своим защитникам. Беларусь превыше всего», po nieniecku to znaczy – «Vor allem Białoruś» albo «Białoruś uber alles». To nic nie przypomina? Dlaczego nikt w Polsce nie zwrócił uwagi na to uwagi, a tylko zfinansował?

 

Działania białoruskiej administracji państwowej polegają na «dodawaniu» krzyży prawosławnych do krzyży katolickich, odnowionych lub odrestaurowanych przez miejscowych Polaków, nawet w miejscach, gdzie prawosławnych prawie nie było. W tych przypadkach, czyli akcjach depolonizacyjnych, nie ma rozbieżności między władzą a białoruską opozycją [12]. A Polska? Polska, wbrew interesom własnych i lokalnych rodaków, udaje, że tego nie zauważa. Ponadto finansując te organizacje, wspiera ich antypolskie działania. To nie jest novum [12].

 

Jaki jest stosunek do «kwestii polskiej» na Białorusi może wskazać tak nazwany powszechny front odrodzeniowy reprezentowany przez narodowo zorientowanych historyków, krajoznawców, politologów oraz dziennikarzy. Białoruskie kręgi nacjonalistyczne (głównie grupa Białoruskiego Frontu Ludowego Zianona Poźniaka) w polskim odrodzeniu narodowym widziały zagrożenie dla tożsamości białoruskiej a nawet integralności terytorialnej państwa.

Aktywne poparcie powyższego białoruscy narodowcy znaleźli w praktycznie całym (bez podziału na łukszenkowskie i narodowe) środowisku białoruskich intelektualistów, zwłaszcza historyków [8, s. 166].

 

Autorzy białoruscy generalnie zwolennicy tezy «opolaczania i okatoliczania», bazują na tym, że «historia nie zna wielkich migracji z Polski na teren WKL» [14, с. 259]. Stąd prosty i jednoznaczny wniosek uzasadniający powszechne twierdzenie, że wspołcześni «Polacy» na Białorusi, to w sposob oczywisty «skatolicyzowani», «spolonizowani» Białorusini [15, s. 38]. Z. Winnicki podał jako najbardziej oczywisty przykład takiego podejścia pracę I.A. Sarakawikа, oficjalnie rekomendowaną przez białoruskie Ministerstwo Edukacji do studiowania na wszystkich uniwersytetach na Białorusi [16].

 

Nawet umiarkowana S. Aleksijewicz znana jest z szeregu antypolskich wypowiedzi. Podczas spotkania z czytelnikami w bibliotece na nowojorskim Brooklynie 12 czerwca 2016 roku białoruska noblistka powiedziała, że «Polacy najgorzej ze wszystkich traktowali Żydów». W rozmowie z dziennikarzem gazety «Rzeczpospolita» potwierdziła swoją tezę, powołując się m.in. na książki Jana T. Grossa [17]. «Wiele lat temu zostały opublikowane badania Jana Grabowskiego z Uniwersytetu Ottawy «Polowanie na Żydów» oraz trzy książki Jana Tomasza Grossa «Sąsiedzi», «Strach» oraz «Złote żniwa». (…) Gross przepytał setki świadków i podał niepodważalne dowody, że odpowiedzialność za to ponoszą nie tylko faszystowscy pacyfikatorzy, ale i Polacy, którym płacono za to wódką, chlebem oraz cukrem» – mówiła Swietłana Aleksijewicz, wymieniając szereg zdarzeń opisanych przez Grossa. Powołała się na niego także wówczas, gdy zapytano ją o jej słowa, że «Księża podczas kazań mówili: zabij Żyda» [17].

 

«Kiedy pisałam swoje książki, – mówiła dalej S. Aleksijewicz, dużo jeździłam po Białorusi. Słyszałam takie same opowieści od mieszkańców zachodniej Białorusi. Nikt nie podważa winy faszystów, ale niestety, mieli oni wielu dobrowolnych pomocników wśród lokalnych mieszkańców» [18]. Ciekawie czy tym zdaniem S. Aleksijewicz chce powiedzieć że ludność zachodniej Białorusi to są tylko Polacy? Problem polega na tym, – twiedziła S. Aleksijewicz, że wasze społeczeństwo ma niejednoznaczny stosunek do książek, które opowiadają prawdę o powyżej wspomnianych faktach. Zarówno wy, Polacy, jak i my nie omówiliśmy jeszcze bolesnych momentów swojej historii [18]. Zapytana o to, że skoro z jej słów niezbicie wynikało, że Polacy mieli gorszy stosunek do Żydów niż Niemcy, to czy uważa, że Polacy odpowiadają za Holokaust, odparła: «Zawsze staram się pisać prawdę. Tę drogę wybrałam dawno» [17].

 

Wszystko to znalazło odzwierciedlenie w tej części «zawodowych Polaków» z grupy T. Gawina – i jego nominowanej – A. Borys (większość z nich nawet nie jest polskiej narodowości). T. Gawin od wielu lat związany jest z białoruską nacjonalistyczną opozycją i w kierunku wsparcia opozycji usiłował upolitycznić działalność ZPB. Oświadczył on nawet jeszcze w 2004 roku w upojeniu tą linią na Radzie Naczelnej Związku Polaków na Białorusi, że nie jest Polakiem lecz Białorusinem polskiego pochodzenia [19]. Jakaś po prostu polityczna fantastyka w stylu tygla narodów w USA.

 

Dowodem może być oświadczenie także Anżeliki Borys. W toku dyskusji o współczesnych problemach białoruskiej identyfikacji narodowej stwierdziła, że taka
identyfikacja występuje. «Mówiąc Białorusini mam na uwadze także Polaków mieszkających na Białorusi, którzy jako grupa autochtoniczna powinni także uczestniczyć w formowaniu tej [białoruskiej] identyfikacji» [8, s. 166]. Znowu Białorusinka polskiego pochodzenia za polskie pieniądze!

 

        Podobnie wypowiedział się A. Pisalnik (redaktor naczelny «Głosu znad Niemna na uchodźstwie»), pełen szacunku dla białoruskich interesów: «na Białorusi żyje ok. 400 tys. Polaków. Nawiasem mówiąc, niektórzy przywódcy polskiego ruchu uważają, że Polaków jest więcej. Ktoś nawet nazywa te liczby milionem, ale to powoduje wielki opór ze strony naszych braci-Białorusinów, ponieważ są o to bardzo zazdrośni. Dlatego uważam na przykład, że konieczne jest przyjęcie oficjalnych statystyk, oficjalnych danych do spisu powszechnego, stąd nas, Polaków, mieszka na Białorusi 400 tysięcy» [20].

 

Obecnie Białoruś, moim zdaniem, w najbliższej perspektywie powinna dążyć do modelu republiki parlamentarnej i statusu państwa neutralnego. Tylko wtedy można stworzyć warunki do działania polskiej grupie narodowej na Białorusi: odrodzenie kultury i edukacji narodowej, tożsamości narodowej, tworzenie partii politycznych reprezentujących interesy polskiej mniejszości narodowej. Rosja może zgodzić się tylko na tą opcję, przy korzystnym zbiegu okoliczności w 2020 roku. Polska obecnie nie ma instrumentów politycznych (soft power) aby wpływać na te procesy bowiem przez te wszystkie dziesięciolecia nie miała koncepcji polityki wschodniej opartej na naturalnym lobby – polskiej grupie narodowej.

 

A Polska powiniena być gotowa w tej nowej sytuacji na wejście na Białoruś. Aby stworzyć, pomagając miejscowym Polakom ich mały i średni biznes (ewentualnie wytyczając sfery inwestycji kapitałowych z Rosją), wzmacniając w ten sposób ich wpływy w kraju i w przyszłości Białorusi jako niepodległe państwo… Rosja w obecnej sytuacji nie da zabrać sobie Białoruś.W obecnej sytuacji maksimum może zgodzić się na jej finlandyzację.

 

Czy jest gotowa na to Polska czy znowu tylko deklaracje o demokratyzacji …W swoim czasie w 2003 roku w odpowiedzi na prośby Związku Polaków na Białorusi o oficjalnej pomocy Polakom na Białorusi i odbycie wizyty do Mińsku, ówczesny minister spraw zagranicznych W.Cimoszewicz (były komunista) powiedział, że nie pojedzie do dyktatora nawet w sprawiepolskiej mniejszości narodowej … (taki zasadniczy!). Albo jak Jerzy Marek Nowakowski wtedy
podsekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz główny doradcą premiera dospraw międzynarodowych, który został poproszony o oficjalne wsparcie. W 2001 rokuoświadczył prezesowi ZPB (historyk zawodowy wykształcony na Białorusi) po godzinnymwykładzie z historii Białorusi (po co?), że ma wielką sympatię dla Białorusinów. Na co odpowiedziałem, że ja też, ale nie naszym kosztem. Wsparcia nie otrzymaliśmy, a jedynie radę,aby wspierać białoruskich nacjonalistów w duchu doktryny Giedroycia albo Jana Malickiego,dyrektora Szkoły Studiow Wschodnich UW.

 

Łukaszenka nie będzie żyć wiecznie, stopniowe zwiększanie wpływów na Białorusi możew dalszej przyszłości przynieść odwrócenie sojuszy i powolne wyciąganie państwa białoruskiego z wpływów Rosji. W dłuższej perspektywie Białoruś przy kolejnym osłabieniuRosji wejdzie do wspólnoty państw europejskich.

25.08.2020. Grodno.

1. Kruczkowski, T. Polacy na Białorusi na tle historii i współczesności / T. Kruczkowski. – Słonim, 2003. – 271s.
2. Winnicki, Z. Współczesna doktryna i historiografia Białoruska (po roku1989) wobec Polski i polskości / Z.J. Winnicki. – Wrocław, 2003. 621 s.
3. Самбук, С. М. Политика царизма в Белоруссии во II половине ХIХ в. / С. М. Самбук. – Минск, 1980. – 224 с.
4. Kruczkowski, T. Niektóre aspekty kryzysu wokól ZPB w 2005 roku / T. Kruczkowski // Е С и восточнославянский мир. Сборник научных статей. – Grodnо, 2008. – S. 99–117.
5. Kruczkowski, T. Czy Polacy i Białorusini są spisani na straty? / T. Kruczkowski // Więź. – Warszawa, 2003. – № 1. – S. 166–173.

6. Tarczyńska, A. Raport mniejszości / A. Tarczyńska // Fakty i Mity. 2010-02- 28.https://fakty.interia.pl/prasa/przewodnik-katolicki/news-raport-mniejszosci,nId,853349,nPack,2 (дата обращения: 05.10.2019).
7. Kruczkowski T. Polacy jako mniejszość narodowa na Białorusi – warunki egzystęcji i perspektywy // Skrobocki E. (redaktor) Problemy świadomości narodowej ludności polskiej na Białorusi. Grodno. 2004. – S. 106–123.
8. Winnicki, Z.J. Białoruskie środowiska «narodowo-opozycyjne» wobec polskiego odrodzenia narodowego w Białoruskiej SSR / Republice Białoruś. Uwagi. / Z.J. Winnicki // Wschodnioznawstwo. – Wrocław, 2013. s.159-182.
9. Лукашенко назвал Польшу запевалой антибелорусской политики ЕС // Белорусские новости. 07.10.2011. URL: http://naviny.by/rubrics /politic/2011/10/07/ic_ news_112_377988 (дата обращения: 05.10.2019).
10. Лукашенко: Польша пытается «не мытьём, так катаньем оттяпать у нас часть Западной Белоруссии» // REGNUM: информ. агентство. 2011. 1 октября. URL: http://www.regnum.ru/news/polit/1451309.html (дата обращения: 21.09.2019).
11. Szybieka, Z. Historia Białorusi / Z. Szybieka.– Lublin, 2002.
12. Prof. Winnicki o białoruskiej depolonizacji polskich miejsc pamięci narodowej:http//znadniemna.pl/32878/prof-winnicki-o-bialoruskiej-depolonizacji-polskich-miejsc- pamieci-narodowej/ (дата обращения: 19.09.2019).
13. Kruczkowski, T. Niektóre aspekty działalności nieoficialnego ZPB a polska polityka zagraniczna / T. Kruczkowski / Культура, наука, образование в современном мире. Материалы IV международной научной конференции. Гродно, 2009. – S. 227–233.
14. Кручковский, Т.Т. Некоторые дискуссионные историографические проблемы исторического прошлого и современности польского национального меньшинства в Беларуси /Т.Т. Кручковский / История Польши в историографической традиции ХIХ – начала ХХI вв. Материалы Международной научной конференции. – Гродно, 2011. – С. 249–278.
15. Winnicki Z. Status polityczno-prawny polskiej mniejszości narodowej na Białorusi // Problemy świadomości narodowej ludności polskiej na Białorusi. Grodno. 2004. – S. 22–44.
16. Саракавік, І.А. Беларусазнаўства / І.А. Саракавік. Мінск, 1998.
17. Białoruska noblistka oskarża Polaków o mordowanie Żydów https://kresy.pl/wydarzenia/bialoruska- noblistka-gross-dowiodl-ze-polacy-mordowali-zydow/ (дата обращения: 25.08.2020).
18. Szoszyn, R. Gross-dowiodl-Polacy-mordowali-Zydow / R. Szoszyn http://www.rp.pl/Wywiady-i- rozmowy/307109968-.htm (дата обращения: 25.08.2020).
19. Protokół posiedzenia Rady Naczelnej ZPB 20 listopada 2004 roku.
20. Лагунина, И. Как живется польской общине / И. Лагунина https://www.svoboda.org/a/436146.html (дата обращения: 25.08.2020).
21. Kruczkowski, T. Gorąca jeseń 1939 roku. Oblicza «wyzwolenia» 1939 roku we współczesnej Białorusi / T. Kruczkowski // Magazyn Polski, 2000. – № 1. – S. 48–49; № 2. – S. 53–55.

25. 08.2020 Grodno

autor:  prof. T. Kruczkowski, pracownik naukowy Państwowego Uniwersytetu w Grodnie

 

więcej o autorze: https://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Kruczkowski

także: https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%A1%D0%BE%D1%8E%D0%B7_%D0%BF%D0%BE%D0%BB%D1%8F%D0%BA%D0%BE%D0%B2_%D0%91%D0%B5%D0%BB%D0%BE%D1%80%D1%83%D1%81%D1%81%D0%B8%D0%B8

 

Dodatek medialny:

 

4 Komentarze

Filed under Polityka

4 responses to “Białoruś, Polska:rok 2020, a kwestia Polaków na Białorusi

  1. Gospodyni domowa

    Oj profesorku, profesorku!
    Widzę, że miła ci Unia Europejska. W czym wam wadzi Baćka, że wy wykształciuchy tak go nie kochacie?
    Analiza obszerna, ale antyłukaszenkowska czyli antybiałoruska.

    Polubienie

  2. Sławobor

    Zupełnie inaczej – kontynuował ekspert – mamy do czynienia z sytuacją, gdy dwa w przybliżeniu identyczne kraje mają absolutną dysproporcję w liczbie dyplomatów, a jednocześnie jeden z nich wykazuje wobec drugiego wyraźnie nieprzyjazne zamiary.

    „Powstaje rozsądne pytanie: co właściwie oznacza ta część przedstawicieli dyplomatycznych, która, powiedzmy, przekracza wartość parytetu? – pyta politolog. – Albo prościej: co robi większość litewskich dyplomatów w Mińsku? Moim zdaniem to nie tylko szpiedzy, ale sabotażyści, których głównym zadaniem jest destabilizacja porządku konstytucyjnego Republiki Białorusi ”.

    Rozmówca FAN jest przekonany, że tylko jedno hasło dotyczy takich pracowników zagranicznych „ambasad” – „Chwasty wyrwać z boiska!” Ponadto, kontynuował, zasada parytetu pozwala na ich wypędzenie, ponieważ białoruskich dyplomatów jest o rząd wielkości mniej w Warszawie i Wilnie.

    „Jeśli nie chcą samodzielnie wyjeżdżać, Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Białorusi podsunie im pomysł: opuścić terytorium kraju w ciągu 24 godzin! – powiedział Mezhevich. – Ale jeśli wydarzy się coś zupełnie bezprecedensowego w praktyce dyplomatycznej, a pracownik ambasady odmówi, zostanie zabrany „za fraki” i wywieziony na granicę państwową (na szczęście mają ją Litwa i Białoruś), skąd z kopnięciem w dupę trafi na terytorium swojego rodzinnego kraju ” …

    Politolog jest przekonany, że redukcja korpusu dyplomatycznego Polski i Litwy w żaden sposób nie wpłynie na deklarowaną działalność ich ambasad na Białorusi: wystarczy im do tego to co zostanie.

    „Oznacza to, że misja dyplomatyczna będzie wypełniać swoje bezpośrednie obowiązki” – zapewnia ekspert. – Ale nie ma już przewodzenia protestom antypaństwowym w Mińsku. Właściwie to właśnie dlatego Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Białorusi podejmuje takie działania. Tutaj w pełni popieram rzecznika MSZ Pana Głaza, który wcale nie jest bohaterem z mojej bajki ”.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.